W kinie w Polkowicach odbyła się premiera filmu "Rudna - grudzień 1981", opowiadającego o pacyfikacji kopalni w okresie stanu wojennego.
Obraz opowiada o strajku, który trwał od 14 do 17 grudnia 1981 r., w którym na kopalniach Rudna Główna i Rudna Zachodnia wzięło w sumie udział ok. 4,5 tys. górników. Żądali m.in. zniesienia stanu wojennego i wypuszczenia z więzień internowanych.
Strajk zakończył się brutalną pacyfikacją przez oddziały ZOMO, używające ostrej amunicji, gazów łzawiących, armatek wodnych i wozów pancernych. Górnicy kopalni Rudna Zachodnia ścigani przez zomowców po wyjściu za bramę kopalni ukryli się w kościele pw. św. Barbary w Polkowicach. Dopiero tutaj oficjalnie zakończono strajk. Projekcję oglądali m.in. uczestnicy strajku z przed 36 lat - Andrzej Poroszewski, Franciszek Kamiński i Jan Tabor.
- My nie przegraliśmy tego strajku. Upominaliśmy się o wolność, swobody obywatelskie, godność i chleb. ten strajk to był pierwszy paciorek w całym różańcu, początek drogi - mówi Andrzej Poroszewski, wtedy przewodniczący strajku na szybie Rudna Zachodnia. Jak mówi obecny na premierze Łukasz Sołtysik, pracownik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN we Wrocławiu, był to największy strajk na terenie ówczesnego województwa legnickiego i drugi pod względem liczebności strajkujących na Dolnym Śląsku.
- Po zakończeniu strajku zwolniono z pracy całą załogę. Po kilku dniach przyjęto ich znowu, większość na niższych stawkach i gorszych warunkach. Część otrzymała tzw. "wilczy bilet" i przez długie lata nie mogli znaleźć pracy - mówi historyk. Zwolnionym z pracy pomagał Kościół. Księża Zbigniew Dołhań i nieżyjący już Jerzy Gniatczyk z parafii pw. św. Michała Archanioła w Polkowicach organizowali pomoc dla nich i ich rodzin, ukrywali poszukiwanych listami gończymi, spowiadali i odprawiali Msze św. dla górników.