- W Wojwodinie do środka česnicy wkłada się pieniążek. Kto na niego trafi, będzie miał szczęśliwy rok - tłumaczy dr Gordana Durdev-Małkiewicz.
Serbskie, prawosławne Boże Narodzenie odbywa się na Wydziale Serbistyki Uniwersytetu Wrocławskiego od 2002 roku. Najczęściej tuż po katolickich Trzech Królach. Głównymi organizatorami "Badnjego večera" są studenci pierwszego roku serbistyki.
- Zaczyna się od przedstawienia dawnych zwyczajów. Każdego roku konwencja inscenizacji jest inna. To zależy od inwencji poszczególnych roczników. Myślę, że nie wszystko, co studenci pokazują, jest praktykowane do dzisiaj, ale jest ważną częścią naszej kultury i zwyczajów - mówi dr Gordana Durdev-Małkiewicz, pomysłodawczyni przedsięwzięcia, nauczycielka akademicka.
Wśród serbskich, wigilijnych potraw świątecznych są m in. karp i prebranac, rodzaj postnej fasolki po bretońsku. Na stole pojawiają się także różne rodzaje pity i ryżu z porem albo dynią.
Dr Gordana Durdev-Małkiewicz pracuje w Instytucie Filologii Słowiańskiej UWr. Bada m. in. rodziny, które po wojnie przyjechały do Bolesławca i okolic z terenu byłej Jugosławii. Roman Tomczak /Foto Gość - Jedną przyniosła nam na spotkanie pani, która pochodzi z Bolesławca, a teraz mieszka we Wrocławiu - cieszy się pani Gordana. Ważną rolę w wigilijnym menu Srebów odgrywa česnica, rodzaj bałkańskiego chleba.
- U mnie w Wojwodinie česnica to bardziej baklawa. Do środka wkłada się pieniążek. Tym chlebem łamią się wszyscy podczas wigilii. Kto trafi na pieniążek, będzie miał szczęśliwy cały nadchodzący rok - opowiada. Dzielenie się česnicą to w pewnym sensie odpowiednikiem naszego opłatka.
- Tym razem pieniążek znalazła pani, która jest rodowitą Polką, ale jej dziadek był podczas I wojny światowej w Bośni. I tak się zakochał w tym kraju, że tradycja tego kraju nadal jest żywa w ich rodzinie. Najlepszy dowód, że pani ta ma na imię Vesna - śmieje się dr Durdev-Małkiewicz.
Dodatkową wartością tych spotkań jest z także fakt, że studentami, którzy przypominają zwyczaje zapomniane już nawet w Serbii, są Polacy.
Więcej w 3. numerze "Gościa Legnickiego".