Asp. szt. Robert Czuj słysząc w słuchawce kobietę informującą o duszącym się dziecku, natychmiast zaczął ją instruować co ma robić. Dzięki jego wskazówkom i opanowaniu rodziny 2-latka, chłopiec który zadławił się lizakiem zaczął samodzielnie oddychać jeszcze przed przyjazdem pogotowia.
Wczoraj wieczorem (18.12) dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Jaworze odebrał dramatyczny telefon od mieszkanki gminy Męcinka. Gdy aspirant sztabowy Robert Czuj podniósł słuchawkę, usłyszał głos kobiety, która poinformowała go, że pilnie potrzebuje karetkę pogotowia, gdyż dziecko się dusi po tym, jak zadławiło się lizakiem.
- Funkcjonariusz zachowując zimną krew instruował kobietę, jak ma udzielić pierwszej pomocy. W tym samym czasie drugi z policjantów pełniący służbę na stanowisku kierowania jaworskiej jednostki powiadomił o tej sytuacji dyspozytora pogotowia ratunkowego, który natychmiast wysłał na miejsce karetkę - relacjonuje kom. Kamil Rynkiewicz, oficer prasowy KPP w Jaworze.
- Dyżurny mówił krok po kroku co powinny robić osoby udzielające bezpośrednio pomocy chłopcu. Po chwili kobieta poinformowała policjanta, że dziecko wykrztusiło lizaka i zaczęło samodzielnie oddychać. Funkcjonariusz kilkukrotnie podczas rozmowy dopytywał się o stan chłopca.
Po udrożnieniu dróg oddechowych okazało się jednak, że 2-latek pluje krwią. Aby uniknąć zadławienia dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Jaworze poinstruował dzwoniącą kobietę, jak należy ułożyć chłopca, żeby mógł swobodnie oddychać. Po opanowaniu sytuacji rozmowa została zakończona - opowiada kom. Rynkiewicz.
Dyżurny jeszcze raz zadzwonił, aby upewnić się, czy z malcem wszystko jest w porządku. Okazało się wówczas, że chłopiec czuje się dobrze, a na miejscu jest już zespól pogotowia i udziela dziecku pierwszej pomocy.
Aspirant sztabowy Robert Czuj to policjant z ponad dwudziestoletnim stażem służby. Na stanowisku kierowania pracuje od 3 lat. To był jednak jego pierwszy przypadek, kiedy przez telefon udzielał pomocy osobie, której zagrażało niebezpieczeństwo utraty życia.