Wstrząs górotworu o sile przekraczającej 4,9 stopni w skali Richtera postrącał w mieszkaniach przedmioty z półek. To wynik samoistnego zapadnięcia się górotworu tysiąc metrów pod ziemią w kopalni Rudna Główna.
Jak informuje Justyna Mosoń, rzecznik prasowy KGHM "Polska Miedź", do której należy kopalnia Rudna Główna, w strefie wstrząsu na szczęście nie było pracowników.
- Zgodnie z procedurami, na miejsce wezwano ratowników, ale nie było potrzeby przeprowadzenia akcji ratowniczej. Na szacowanie strat trzeba jeszcze poczekać. W rejonie, gdzie doszło do wstrząsu, jest obserwowana wzmożona aktywność sejsmiczna, więc na razie nie ma możliwości, żeby ktokolwiek tam przebywał - dodaje.
Wstrząs miał ogromną, nawet dla przyzwyczajonych do tego mieszkańców Polkowic, siłę. Zatrzęsły się ściany domów i mieszkań, pootwierały drzwi mebli, pospadały drobne przedmioty.
Najbardziej wstrząs odczuły osoby mieszkające na najbliższym kopalni Rudna Główna osiedlu Polanka. Nie mniej dramatyczne chwile przeżywali mieszkańcy wieżowców, m.in. przy ul. Hubala, Miedzianej i Ratowników.
Mniej lub bardziej wstrząs odczuli także mieszkańcy wsi położonych w gminach Polkowice i Radwanice, a także w oddalonej o ok. sto kilometrów Zielonej Górze.
Nieoficjalnie mówi się, że epicentrum wstrząsu znajdowało się tysiąc metrów pod ziemią na oddziale górniczym G-3, w miejscu tzw. zrobu, czyli części wyrobiska wyeksploatowanego, gdzie nie prowadzi się żadnych prac i gdzie nie przebywają ludzie.
Jak podały służby odpowiedzialne za monitorowanie tego typu zjawisk w KGHM, wstrząs był samoistny, a jego magnituda wynosiła 4,9.