W Jeleniej Górze Caritas prowadzi dom pomocy osobom po załamaniach nerwowych. Odwiedził go dyrektor Caritas Polska.
Jednym z miejsc, które ks. Marcin Iżycki, dyrektor Caritas Polska, odwiedził drugiego dnia pobytu w diecezji legnickiej był Środowiskowy Dom Samopomocy w Jeleniej Górze. Miejsce to działa w strukturach Caritas Diecezji Legnickiej od zaledwie roku. Dokładnie 1 grudnia 2016 r. zostało otwarte dla potrzebujących pomocy. I drzwi nie zamykają się tam do dzisiaj.
– Jesteśmy jedynym takim ośrodkiem w mieście. To kropla w morzu potrzeb. Na dodatek często jesteśmy myleni z ośrodkami pomocy dla osób niepełnosprawnych umysłowo. Jesteśmy na przykład zapraszani do brania udziału w konkursach na kartki świąteczne na równi z Warsztatami Terapii Zajęciowej. Jest to błąd, ponieważ my pomagamy osobom, które przeszły w życiu załamanie nerwowe czy też zmagają się z depresjami bądź schizofrenią. Są to osoby stygmatyzowane przez społeczeństwo, a tak nie powinno być. One mają szansę wrócić do życia społecznego, ale muszą mieć czas na poprawę swojego zdrowia. I my tutaj to umożliwiamy – mówi Rafał, opiekun grupy.
By to miejsce powstało, potrzeba było kilku lat i współpracy Caritas z samorządem Jeleniej Góry. Ośrodek znajduje się niedaleko centrum. Uczestnicy spędzają tu 5 razy w tygodniu po 8 godzin. Potrzebujących kieruje Ośrodek Pomocy Społecznej. Jeden z uczestników zajęć, pan Andrzej, osobę, która skierowała go do ośrodka Caritas, określa mianem narzędzia w rękach Boga albo anioła.
– To, że tutaj jestem, to dar losu. Moja opiekunka z pomocy socjalnej powiedziała: „Mam dla pana fajną sprawę. Powstał ośrodek, kieruję pana tam. Tam znajdzie się pomoc”. I to był dla mnie los szczęścia, los z nieba. Takich ludzi jak tutaj nie znajdę nigdzie. Zarówno terapeutów, jak i uczestników. To dar od Boga. Jestem niepraktykujący, ale wierzę w Boga. Zanim tu trafiłem, wyspowiadałem się, przyjąłem Komunię św. Ulżyło mi. Miałem też sen, że spaliłem się na popiół i powstałem z popiołów. Jak Feniks. I przyszedłem tutaj. Odżyłem – mówi pan Andrzej.
Jedna z uczestniczek powiedziała ks. Marcinowi wprost: – Leczę się farmakologicznie, jednak najważniejszą „tabletką” jest dla mnie to miejsce. Dzięki temu mam powód, by wstać rano z łóżka. Najgorszymi dniami w ciągu tygodnia są sobota i niedziela, ponieważ wtedy nie ma zajęć i muszę być w domu. Nie mogę doczekać się poniedziałku, by znowu tu przyjść.
Takich słów od m.in. Asi, Leszka czy Beaty ks. Marcin Iżycki wysłuchał sporo. – Kiedy słyszę od nich, jak czują się u nas, z jakim szacunkiem i uwagą są traktowani, naprawdę nabieram nowej energii do działania. Tutaj dla tych osób istnieje azyl – sami o tym mówili. Po takim spotkaniu chce się bardziej pomagać. Oceniam tę wizytę jako bardzo ważną, bo widzę, że jesteśmy potrzebni i możemy realnie pomóc – mówił ks. Marcin Iżycki, opuszczając jeleniogórski Środowiskowy Dom Samopomocy.