- Spór cywilizacyjny i antropologiczny, przed którym dzisiaj stajemy, to odpowiedź na pytanie, czy człowiek jest tylko produktem technologii, czy jest dziełem stwórczym Boga - mówił w Legnicy ks. prof. Paweł Bortkiewicz.
Jak zauważył kard. Joseph Ratzinger, rozbija szkło, raniąc i siebie, i twórcę. W 1818 r. pojawiła się książka "Frankenstein". W ludowych baśniach rosyjskich dość często znajdujemy historie ludzi samotnych bądź bezdzietnych małżeństw bardzo chcących mieć dziecko. W 1883 roku wydano powieść Pinokio. "Wyspa karłów" z XX wieku ukazuje, jak geniusz testuje swój preparat i zmniejsza ludzi do wielkości karzełka. Nie można pominąć powieści "Psie serce" Bułhakowa - wyliczał ks. profesor Paweł Bortkiewicz.
- To, co było przez lata i dziesiątki wieków przedmiotem ludzkich marzeń i iluzji, dzisiaj stało się rzeczywistością. Dzisiejsza genetyka i biotechnologia umożliwiają otarcie się o tamte sprawy. Jednak już w samej literaturze utopijnej ujawniały się ciekawe kwestie, które dzisiaj stają się konkretnymi problemami. Czy kwestia dowolnych ingerencji w ludzkie życie naprawdę pozostaje dowolna? Czy roszcząc sobie atrybuty stwórcze Boga człowiek nie doprowadza do samozagłady? Mamy kwestie związane z eugeniką, próbę tworzenia społeczeństwa idealnego. Kwestia najbardziej podstawowa - czy życie w ogóle, a zwłaszcza życie człowieka, jest zwykłym procesem biologicznym czy raczej ingerencją Boga? - pytał prelegent.
- Można powiedzieć, że reprodukcja gatunku dokonuje się przez łączenie dwójki nosicieli informacji genetycznej. Trafne, ale czy kompletne? Czy ta odpowiedź wyczerpuje temat? Jest jakiś fenomen pojawienia się człowieka. Jest to bowiem ktoś absolutnie niepowtarzalny. Rodzi się więc pytanie, w jaki sposób łączą się przekaziciele tych informacji genetycznych? Odbywa się to poprzez zjednoczenie osoby mężczyzny i kobiety. Szczególne, bo dokonane w miłości. Wyrażanej nie tylko w sercu i uczuciach, ale i języku ciała. Miłość integralna i totalna. W pełni osoby. Pytanie, czy taki związek jest konieczny, by powstało nowe życie? Czy tego procesu nie można jakoś zastąpić? Kard. Ratzinger na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim mówił: - Dziecko nie jest tylko i jedynie powtórzeniem niezmiennej informacji genetycznej, lecz jest osobą, w nowości i wolności swojego "ja" stanowi po prostu nowe centrum w świecie. I czy nie jest ofiarą ślepoty ten, kto temu Nowemu przeczy, redukując jego Wszystko do czystej mechaniki? Tyle że - aby móc to uczynić - musi przedtem wymyślić irracjonalny i okrutny mit podstępnej natury - mówił prelegent.
Ks. Paweł Bortkiewicz krytykował przy okazji techniki sztucznej reprodukcji zwane in vitro. Mówił o zmianach w nazewnictwie tego typu technik medycznych. Gdy pojawiły się w latach 70. XX wieku, mówiono o technikach reprodukcji. Po latach słyszymy, że są to metody leczenia bezpłodności. Jest to manipulacja stosowana przez zwolenników tych technik reprodukcji.
- Św. Jana Paweł II pisał w 1994 roku w liście do rodzin: "Wszelkie rodzenie znajduje swój pierwowzór w Bożym ojcostwie. Jednakże - w przypadku człowieka - ten 'kosmiczny' wymiar podobieństwa do Boga nie definiuje w pełni ludzkiego rodzicielstwa. Gdy z małżeńskiej jedności dwojga rodzi się nowy człowiek, to przynosi on z sobą na świat szczególny obraz i podobieństwo Boga samego: w biologię rodzenia wpisana jest genealogia osoby". Jakież to przepiękne! Jakież wielkie! To zdanie, wobec którego można prowadzić roczny wykład monograficzny albo po prostu zamilknąć i trwać na kolanach. Biologia to jedno, ale jest jeszcze genesis, akt stwórczy Boga. Bóg się tam pojawia. Spór cywilizacyjny i antropologiczny, przed którym dzisiaj stajemy, to odpowiedź na pytanie, czy człowiek jest tylko produktem technologii czy człowiek jest dziełem stwórczym Boga. Czy jest przedmiotem czy raczej ma wyjątkową wartość zwaną godnością, która przez wieki stanowiła podstawę naszej cywilizacji? - mówił ks. prof. Paweł Bortkiewicz. Jędrzej Rams /Foto Gość