Homilia bp. Zbigniewa Kiernikowskiego wygłoszona w sobotę 14 października 2017 r.
Boimy się momentów, gdy mówi się o sądzie. O wyroku. Bo nie wiadomo, jaki on będzie. Wolimy utrzymać więc to, co mamy. Chociaż ci, którzy są skrzywdzeni, oczekują wyroku. Wierzą, że zakończy on ich krzywdę. Tak jak tu siedzimy, wszyscy jesteśmy skrzywdzeni i oszukani. Urodziliśmy się już jako oszukani i później przez całe nasze życie zazwyczaj w tym kierunku brniemy. Zazwyczaj. Dlatego jest potrzebny nad nami sąd i wyrok. Wyzwolenie nas z tego bycia oszukanymi. Z tej sytuacji niesprawiedliwości, do której się przyzwyczailiśmy, i zazwyczaj w której „jakoś to idzie”. Tymczasem nie jest to najczęściej właściwa droga. Dlatego jest teraz czas, w którym następuje to, co Biblia w Liście do Galatów określa jako „pełnia czasu”. Taki czas, który zapowiada prorok Joel.
Sąd, o którym mowa, dokonał się przez Jezusa Chrystusa. On przyjął na siebie całą ludzką niesprawiedliwość i oszustwo, i nie dał się oszukać. Książę tego świata podpowiadał mu przecież różne rozwiązania – załatwmy to tak, a może inaczej. Co by było, gdyby w tamtym miejscu bylibyśmy my? A może bez tego „co by było” – jak często znajdujemy się w takiej sytuacji kuszenia i ulegamy podpowiedziom szatana? Ulegamy, a później nam się oczy otwierają i widzimy, że jesteśmy nadzy. I nagle się boimy. To, co płynie z tajemnicy Jezusa Chrystusa, przekazuje nam bardzo ważną wiadomość. Bóg sądzi po to, żeby wybawić tych, którzy są oskarżeni. Skazać zaś trzeba księcia tego świata. Skazać go w nas. Osąd musi się bowiem dokonać w dolinie umierania. Czy ty chcesz iść jak teraz, gdy kombinujesz, czy może jednak chcesz się chwycić tajemnicy prawdy, jedynego sędziego, który wie, jaka jest prawdziwa droga? Co się stanie tego dnia sądu? Wówczas stamtąd, jak mówi prorok z Jeruzalem, wytryśnie źródło i nawodni potok. Te nasze potoki zbrudzone i zanieczyszczone zamętem w naszych umysłach zostaną napełnione źródłem z tej tajemnicy. Wodą tryskającą z tej tajemnicy.
Dlaczego to takie ważne? Przychodzimy tutaj, żeby studiować. Czy to materiały studiów Uniwersytetu Trzeciego Wieku, czy elementy harmonii muzyki. Studiujemy po to, by nie płynąć siłą napędu tego świata, siłą inercji i bezwładności. Czynimy to po to, by mieć w sobie źródło sądu, który się dokonał i stał się w nas. Bo jesteśmy biednymi. Potrzebujemy bogactwa wiedzy i poznania tej tajemnicy Chrystusa. Wzrastamy w mądrości i wiedzy.
Jednocześnie Ewangelia obwieszcza nam nową rzeczywistość, byśmy nie zostali na płaszczyźnie ładnej liturgii, ładnego krzyża, obrazka, szczęśliwych chwil. Tak bowiem może się stać. Możemy pozostać na etapie odkrycia wielkości Jezusa i klaskania Mu, a jednocześnie nadal robić swoje. Czasem tak jest. Dlatego Jezus, jedyny Sędzia, mówi, że nie jest ważne to, jak Go odbieramy, od strony zewnętrznej. Chce, byśmy patrzyli na Jego czyny. Szczęśliwi ci, którzy słuchają Słowa i je w sobie zatrzymują! Strzegą jako skarbu! Ocknijcie się! Czego słuchacie?
Życzę, by czas studium był zagłębianiem się w jedyne Źródło, tajemnicę aż do tego stopnia, że będziecie mieli siłę iść pod prąd. Nie stawać po ludzku, ale mocą Boga stawać naprzeciwko świata. W tej perspektywie Bożej można wręcz stać się bezsilnym w oczach świata, a jednocześnie będziemy mieli siłę od Pana, by nadstawić policzek. Do tego stopnia, że dla świata staniemy się niezupełnie mądrymi. Przedziwna to tajemnica, którą powinniśmy zgłębiać i studiować.