Idą, by dokończyć pielgrzymkę, która rozpoczęła się 29 lipca...
W sobotę 16 września w legnickiej katedrze zebrało się około 200 osób. Cel mieli jeden - ruszyć w pieszej pielgrzymce do sanktuarium św. Jadwigi w Legnickim Polu w ramach epilogu Pieszej Pielgrzymki Legnickiej. Ruszyli po krótkiej modlitwie i błogosławieństwie.
- Byłem już dwa razy na pieszej pielgrzymce na Jasną Górę i raz na epilogu. Teraz będzie więc mój drugi raz na epilogu. Szedłem tutaj w nadziei spotkania tych samych osób, z którymi pielgrzymowałem w sierpniu do Częstochowy. Udało się, są, jestem szczęśliwy - mówi Tomek z Legnicy.
Po drodze zatrzymali się w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa na os. Piekary. Podczas postoju ks. Robert Bielawski opowiedział pielgrzymom o inicjatywie „Różaniec do granic”, której jest moderatorem w diecezji legnickiej. Mówił o terminach, miejscach i idei modlitwy. - Gdy się dowiedziałem, że za tą modlitwą na granicy stoi m.in. Lech Dokowicz, od razu przypomniały mi się jego słowa, które powiedział przed dwoma laty na Spotkaniu Młodych w Legnickim Polu. Opowiadał wówczas o tych dramatycznych chwilach gdy uciekał od Dortmundu. Tam bowiem okazało się, że dotychczasowi jego przyjaciele i ci, którzy w niego jako muzyka bardzo inwestowali, okazali się wyznawcami szatana. Dokowicz postanowił uciekać. Wsiadł do pociągu w kierunku Polski. Ciągle czuł jednak wielkie niebezpieczeństwo i bezradność w stosunku do złych sił, które go atakowały. W pewnym momencie poczuł, że pociąg się zatrzymał. W tej samej chwili ogarnął go wielki spokój i bezpieczeństwo. Zapytał konduktora dlaczego się zatrzymali. Ten mu powiedział, że przejechali właśnie granicę i są w Polsce. Lech Dokowicz mówi, że wtedy zrozumiał jak wielką moc mają modlitwy, które przez wielu są codziennie w Polsce odmawiane – mówił ks. Robert Bielawski.
Po konferencji uczestnicy ruszyli w dalszą drogę. Po