Po raz pierwszy od czasów Wojciecha Fibaka Polak bohaterem jednej z najbardziej prestiżowych imprez sportowych. W finale debla mężczyzn w najstarszym tenisowym turnieju świata razem z Brazylijczykiem Marcelo Melo pokonał parę austriacko-chorwacką Oliver Marach/Mate Pavić.
Ten mecz to był prawdziwy horror, a droga do finału była nie mniej emocjonująca. Aby tu dotrzeć, aż trzy z pięciu meczów Polak i Brazylijczyk rozstrzygnęli na swoją korzyść po pięciosetowych bataliach.
Dziś po ponad czterogodzinnej grze w rozstrzygającym secie obie pary miały szanse na zwycięstwo. W 12. gemie Kubot i Melo wywalczyli dwa meczbole przy podaniu Pavicia. Chorwat jednak się obronił, posyłając znakomite podania.
W 17. gemie Kubot pokazał, że ma nerwy ze stali. Dzięki niemu polsko-brazylijskiej parze udało się wyjść z dramatycznego stanu 0-40. W rozstrzygającym secie obie pary miały równe szanse na wygraną.
Przy stanie 11:11 sędziowie zadecydowali o przerwie, podczas której zaciągnięto nad murawą dach. Po wznowieniu gry Melo wygrał swojego gema serwisowego do zera, a następie Marach przy własnym podaniu nie zdobył punktu. Po 4 godzinach i 39 minutach gry, polsko-brazylijska wyrzuciła w górę ręce w geście zwycięstwa.
Dla Kubota to druga w jego karierze wielkoszlemowa wygrana. W 2014 r. wygrał debla mężczyzn w parze w parze z Robertem Lindstedtem podczas Australian Open.
Łukasz Kubot jest lubinianinem. Tu zaczynał swoją tenisową karierę i zdobywał pierwsze sukcesy.