- Rodzina zastępcza to nie, jak sądzą niektórzy, tylko łatwe pieniądze. To misja, gdzie najważniejsze jest dziecko. Dla niego nieraz trzeba poświęcić własne ambicje - mówią rodzice zastępczy. w Sobinie świętowano Dzień Rodzicielstwa Zastępczego.
Powiatowe spotkanie rodzin zastępczych, które odbyło się w Sobinie k. Polkowic, rozpoczęła modlitwa w miejscowym kościele parafialnym. Była to także okazja, aby ks. Łukasz Świerniak, neoprezbiter z Polkowic, nałożył dłonie na głowy rodziców zastępczych i ich podopiecznych w papieskim błogosławieństwie.
- Jest taki przywilej w Kościele, że błogosławieństwo nowo wyświęconych księży traktuje się tak samo, jakby zrobił to papież - wyjaśnia ks. dr Mariusz Szymański, proboszcz w Sobinie.
Spotkanie w kościele zainaugurowało Powiatowy Dzień Rodzicielstwa Zastępczego, który w pewnym momencie stanął pod znakiem zapytania, ze względu na gwałtowną nawałnicę, jaka tego dnia przeszła nad całym regionem. Oficjalne uroczystości odbyły się jednak zgodnie z planem. Za tę decyzję organizatorów wdzięczni byli rodzice zastępczy.
- To dla nas okazja do integracji, do porozmawiania w większym gronie o naszych problemach i nadziejach, o planach - mówili.
Arkadiusz Wróblewski sprawuje wraz z żoną opiekę nad dziewięciorgiem dzieci. Wspólnie przeszli drogę od rodziny zastępczej niespokrewnionej do rodziny zastępczej zawodowej. Po drodze był konieczny staż i nabycie kwalifikacji. Teraz ich marzeniem jest stworzenie rodzinnego domu dziecka.
- Jesteśmy na dobrej drodze do zrealizowania tego pomysłu. Ostatnio przybyło nam dwoje dzieci, a pozostałe już dorastają, zaczynają się usamodzielniać. My nadal uczymy je tego, co może być potrzebne w dorosłym życiu. Zobaczymy, jak nam to wyjdzie, bo od tego w dużej mierze zależy, czy ten nasz wymarzony dom powstanie. Jeżeli poradzimy sobie z dziećmi które mamy teraz, to w przyszłości będzie można pomagać kolejnym - mówi.
Rodzina zastępcza to, po adopcji, jedno z ważniejszych ogniw systemu opieki nad dzieckiem i rodziną w Polsce. Pozwala dzieciom ze skutkami tzw. sieroctwa społecznego nawiązywać nowe, czasem jedyne więzi emocjonalne, a tym samym zapobiec negatywnym dla ich rozwoju skutkom braku bliskości biologicznych rodziców. Tak właśnie jest u rodzin zastępczych z terenu powiatu polkowickiego.
- Widzimy, jak codziennie nasze dzieciaki wychodzą z różnych traum. I mimo że każde dziecko jest inne, to wszystkie z biegiem czasu potrafią się otworzyć na emocje, pokazują nam, że jesteśmy dla nich ważni i że czują się u nas bezpiecznie. To jest największa nagroda, jaką od nich mamy - mówią.
Na terenie powiatu polkowickiego jest obecnie ponad 90 rodzin zastępczych, które opiekują się ok. 130 dziećmi w różnym wieku. To dzieci z powiatów polkowickiego ale także powiatów ościennych. Taka sytuacja ma miejsce, kiedy sąd decyduje oddać dzieci pod opiekę członków rodziny.