Konkurs "Hymn narodowy łączy pokolenia" odbył się Gimnazjum Samorządowym nr 2 i. Polaków Zesłanych na Sybir. Okazją była w 90. rocznica ustanowienia "Mazurka Dąbrowskiego" hymnem polskim.
Hymn państwowy, to obok godła i flagi, najważniejsze symbole państwowe. Ważne szczególnie dla Polaków, bo to m. in. dzięki nim zdołaliśmy przenieść naszą narodową tożsamość przez wiek zaborów i urzeczywistnić ją na koniec wolnym, niepodległym państwem. Wie o tym dobrze Mariusz Sudół z Gimnazjum nr 2 i harcerz 12. drużyny ZHP „Czarni”, który razem z dwoma koleżankami reprezentował swoją szkołę w konkursie „Hymn narodowy łączy pokolenia”.
- Nasza historia to pasmo aktów heroizmu. Zawsze walczyliśmy do końca, z hymnem na ustach. To mi imponuje. Może inni to olewają, ale harcerze podziwiają taką postawę - powiedział, uzasadniając tym samym swój udział w konkursie i miłość do historii.
Klaudia Pyrz, Nikola Policht i Kasia Ciesiółka reprezentowały w konkursie czwarte gimnazjum w Bolesławcu. One, obok pasji historycznej, pielęgnują w sobie przekonanie, że nasi przodkowi dobrze wiedzieli jak i dlaczego chcą odzyskać niepodległość.
- Mamy szacunek do tych ludzi, bo dzięki nim jesteśmy wolni - mówi krótko Klaudia. Dziewczęta przyznają, że jeszcze niedawno trudno im było sobie wyobrazić, jak to jest być Polakiem bez swojego państwa. W zrozumieniu tego pomogły rozmowy, przeprowadzone przez nie z osobami wywiezionymi na Sybir jako małe dzieci.
– Na przykład pani Agnieszka która teraz ma 93 lata i przeżyła dwie wojny światowe. Opowiadała nam jak ważny jest dla niej hymn. Jak śpiewała go, obok „Bogurodzicy” i „Roty” razem z rodzicami, czasami ze łzami w oczach. Kiedy słuchamy takich opowieści, to same czujemy wzruszenie - mówi Nikola.
Jurorami w konkursie byli Sybiracy. Wśród nich Sabina Wójtowicz, Maria Niemczak, Mieczysław Peters, Zdzisław Jurkowski i Helena Kowal. Pani Helena jako dziecko całą wojnę spędziła na zesłaniu w Kazachstanie.
- Tą naszą wywózkę odpokutowywałam przez wiele lat. Nigdy bym nie skończyła studiów, gdybym mówiła o wywózce. Trzeba było pisać w kwestionariuszach „ewakuowana” - opowiada. Podobnie pani Sabina Wójtowicz, która przyznaje, że był okres po wojnie, kiedy straciła już nadzieję, że kiedykolwiek będzie mogła otwarcie powiedzieć o sowieckich obozach za kręgiem polarnym.
- Przepisywałam podanie o pracę, wykreślając z niego pobyt na Sybirze. Inaczej nigdzie by mnie nie zatrudnili - wspomina. Mówią to Sybiracy w szkole im. Polaków Zesłanych na Sybir. Opowiadają gorąco i szeroko swoje wojenne i powojenne życie, słuchając, jak beztrosko i szczerze o polskim hymnie mówi współczesna polska młodzież.
- Trudno opisać naszą radość - mówi Zdzisław Jurkowski. - Takie konkursy są potrzebne. Nasz udział w nich to znak czasów, o których kiedyś nawet nie marzyliśmy - dodaje.