Efekt akcji pisania listów przerósł oczekiwania organizatorów Marszu dla Życia i Rodziny. Mówili o tym na specjalnej konferencji prasowej.
Wielki marsz pro life przeszedł ulicami Legnicy w Niedzielę Palmową. Wzięło w nim udział około 1,5 ty. osób z całej diecezji legnickiej. Wielkie spotkanie trwało kilka godzin, ale idea organizatorów jest taka, by marsz żył długo przed Niedzielą Palmową i długo po niej. Stąd też w Wielki Wtorek odbyła się konferencja prasowa, na której zaprezentowano owoce inicjatyw poprzedzających marsz.
W tym roku organizatorzy zaproponowali parafiom i szkołom udział w pisaniu listów i życzeń wielkanocnych do pacjentów Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska i hospicjum perinatalnego z Wrocławia oraz ich rodzin. Ewelina Arnold, wiceprezes Zarządu Diecezjalnego KSM, na początku konferencji zaznaczała, że taka forma przygotowania do Marszu dla Życia i Rodziny wcale nie jest infantylna ani skierowania tylko do dzieci. – Chcemy uwrażliwiać na potrzeby dzieci będących pod opieką hospicjów – mówiła. – Zbieranie listów trwało cały Wielki Post. Uzbierało się ich ponad 3 tys. Większość została wykonana ręcznie, niektóre zawierają też drobne upominki. Po odbiór listów przyjechali przedstawiciele hospicjów: Joanna Krzeszowiak, położna z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu, i dr n. med. Krzysztof Szmyd. Położna tłumaczyła, dlaczego tak ważne jest popularyzowanie informacji o hospicjach. – „Poczta z serca” jest dla nas pewnym sygnałem zwrotnym. Dzięki takiej liczbie listów wiemy, że ludzie wiedzą, czym się zajmujemy, i przyjmują to, co robimy. Dzięki tej inicjatywie jest szansa, że trafi do nas więcej rodziców mających niepomyślną prognozę prenatalną dla ich dziecka i otrzyma pomoc, jakiej oczekują. – Z mojego punktu widzenia cała ta akcja jest bardzo potrzebna. Właśnie po to, żeby budować wiedzę i świadomość. Kiedy widzieliśmy się tutaj ostatni raz, przed dwoma miesiącami, trafiły do nas trzy rodziny. Ci ludzie do nas przyszli, bo się o nas dowiedzieli. Nie jesteśmy w stanie przebić się w mediach z czymś tak nieoczywistym jak hospicjum perinatalne. Dlatego taka inicjatywa w diecezji legnickiej jest bezcenna – mówi Joanna Krzeszowiak. Z kolei dr n. med. Krzysztof Szmyd, kierownik Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska, opowiadał o swojej działalności. – Kiedy rodziło się chore dziecko, rodziny w naturalny sposób były kierowane ze szpitali całego Dolnego Śląska właśnie do nas, do Wrocławia. Może lepiej, bo mając kilka, kilkanaście takich przypadków w ciągu roku nasz personel ma wypracowane sposoby pomocy, sprzęt, doświadczenie. Dlatego tam narodziła się idea naszego hospicjum. Korzystając z okazji, że jestem w Legnicy, chcę podkreślić, że działamy dla całego województwa – mówił lekarz. – Widzimy ogromną pracę wykonaną przy pisaniu tych listów. Nie jest łatwo napisać do pacjenta hospicjum. Ktoś autorom musiał pomagać, kontrolować, wspierać. Mogę tylko powiedzieć: dziękuję. To przyniesie efekty. Krzysztof Szmyd dodał, że niedługo odbędzie się spotkanie grupy wsparcia i wtedy zostanie wręczona część listów. – Przekażemy je po to, by osoby, które w swojej rodzinie mają takie trudne doświadczenie, nie czuły się same. To poczucie osamotnienia, pozostania samemu z chorobą, jest doświadczeniem, z którym próbujemy bardzo mocno walczyć. Mamy doświadczenie, że nie jest to, niestety, łatwa walka. Patrząc na to, co dzisiaj otrzymaliśmy, mamy nowy oręż do walki z samotnością – mówi lekarz. Obecnie pod opieką Hospicjum dla Dzieci Dolnego Śląska znajduje się ponad 60 małych pacjentów. Do nich w pierwszej kolejności trafią legnickie listy.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się