Wacław Szetelnicki, przewodniczący Rady Miasta Legnicy, zwołał konferencję prasową na temat "swojej" teczki z archiwów SB.
Samorządowiec poczuł się niejako wywołany do tablicy przez szereg negatywnych komentarzy na jednym z portali informacyjnych pod artykułem dotyczącej kontaktów z SB obecnej wiceprezydent Legnicy Doroty Purgal. Nazwisko Szetelnickiego można znaleźć w ujawnionym niedawno internetowym spisie inwentarzowym IPN. Mimo tego, że jest tam tylko "Teczka kandydata na tajnego współpracownika", pojawiły się sugestie, że obecny samorządowiec z ramienia PiS-u był współpracownikiem peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa.
- Moja teczka jest mi znana od dawna. W 2003 roku, gdy wstępowałem do Prawa i Sprawiedliwości złożyłem prośbę do IPN o sprawdzenie, czy byłem, czy istnieją jakikolwiek podstawy do stwierdzenia, że byłem współpracownikiem SB. Opinia była oczywiście jedna - nie byłem - mówił Wacław Szetelnicki. - Kontakt z SB miałem w czerwcu 1986 roku, tuż po powrocie z pielgrzymki do Rzymu. Musiałem zdać paszport i odebrać dowód osobisty. Zamiast w biurze na ul. Świerczewskiego kazano mi udać się na ul. Jaworzyńską, do siedziby SB. Tam przeprowadzono mnie przez podziemia, kolejne piętra aż do oficera. Ten próbował mnie namówić na współpracę. Obiecywał mi stypendia naukowe. Wymigałem się zrzucając na fakt, że jestem przed maturą, nie wiem gdzie pójdę na studia, że zajmuje się teraz tylko nauką. Po wyjściu prawie od razy poszedłem do o. Euzebiusza Ciaćka OFMConv. i opowiedziałem mu o wszystkim. Poinstruował mnie, by nie przyjmować żadnych wezwań na milicję, nie rozmawiać z oficerami - opowiadał samorządowiec.
Z teczki możemy się dowiedzieć, że przez dwa lata trwała praca operacyjna, w ramach której funkcjonariusze SB sprawdzali m.in. listy Szetelnickiego a także śledzono go i sprawdzano z kim się spotyka i rozmawia. Funkcjonariuszy bezpieki szczególnie interesowały jego kontakty z księżmi. Dlatego sprawę prowadzili esbecy z wydziału IV, który zajmował się zajmował się walką z wrogą „antypaństwową” działalnością kościołów i związków wyznaniowych a także ewidencjonowaniem i dokumentowaniem m.in. działalności kleru katolickiego i innych wyznań.
Po dwóch latach zrezygnowano z jednak próby werbunku. - Jestem dumny z tego, że się nie ugiąłem - mówił Wacław Szetelnicki.
Dlaczego w ogóle zajęto się obecnym przewodniczącym Rady? Jego wuj ks. Wacław Szetelnicki był w czasach kard. Bolesława Kominka kanclerzem kurii metropolitalnej w Wrocławiu. Jego rodzina była mocno związana z Kościołem a sam obiekt zainteresowania Służby Bezpieczeństwa był w tym czasie mocno związany z duszpasterstwem młodzieży działającym przy parafii pw. św. Jana Chrzciciela prowadzonej przez ojców franciszkanów.
Podczas konferencji prasowej dziennikarze poprosili też lidera opozycji o komentarz dotyczący sprawy wspomnianej Doroty Purgal. Dziennikarze powołali się na przykład z Łodzi, gdzie prezydent odwołała swojego zastępcę po upublicznieniu informacji, że był on tajnym współpracownikiem.
- Opowiadam się zawsze za transparentnością w polityce. Prezydent Tadeusz Krzakowski sam dobiera sobie współpracowników. Nie mamy na dzisiaj żadnych prawnych instrumentów by na to wpływać i oceniać. Możemy się jedynie odwoływać do strony etycznej. Dlatego jestem ostrożny w mojej wypowiedzi - mówił Wacław Szetelnicki.