W auli legnickiego seminarium debatowano o kondycji polskich rodzin.
W sobotę 18 marca z inicjatywy Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Diecezji Legnickiej oraz Duszpasterstwa Rodzin Diecezji Legnickiej odbyła się trzecia i ostatnia debata przygotowawcza do Kongresu Rodzin Diecezji Legnickiej. Dwie poprzednie miały miejsce w Lubinie i Bolesławcu.
Ostatnia odbyła się pod hasłem: „Rodzina sercem cywilizacji miłości”. Do rozmowy zostały zaproszone wykładowczynie z Wrocławia - dr Aleksandra Aszkiełowicz oraz dr Agnieszka Lisiecka-Bednarczyk, obie z Instytutu Nauk Społecznych Papieskiego Wydziału Teologicznego. Dopełnieniem naukowych rozmów było świadectwo życia Haliny i Zbigniewa Rudnickich z lubińskiej Salezjańskiej Wspólnoty Rodzin „Nazaret”.
Zanim doszło do debaty moderowanej przez ks. dr. Andrzeja Ziombrę, dr Aszkiełowicz przedstawiła swój referat o starciu cywilizacji życia i cywilizacji śmierci. Nazwy te w prostej linii nawiązywały nauczania św. Jana Pawła II.
- Na początku warto podkreślić, że św. Jan Paweł II był papieżem, który nadzwyczaj często i bardzo mocno wypowiadał się za wartością życia każdego człowieka. Od poczęcia do naturalnej śmierci. Był papieżem życia. Widząc to, co się dzieje, mówił, że świat jest areną walki o życie każdego człowieka. Wskazywał na działania, które powodują uprzedmiotowienie człowieka. Chodziło o działania globalizacyjne, antykoncepcyjne, sterylizację, eutanazję - mówiła A. Aszkiełowicz. - Proszę państwa, żyjemy w świecie, który bardzo mocno walczy o to, by nie było żadnych wartości. Filozofowie nazywają to kulturą ponowoczesną, postmodernistyczną. To jest świat charakteryzujący się bardzo mocnym naciskiem na indywidualizm i relatywizm wartości. Jest to zasada „moje jest moje, twoje jest twoje, nie wolno mi nikomu nic narzucić, nawet własnemu dziecku” - zaczęła pedagog.
W kulturze ponowoczesnej nie ma miejsca na jeden kanon budowy rodziny opartej na prawie naturalnym, gdzie tworzą ją mężczyzna i kobieta. Jest za to cały szereg związków nazywanych rodziną, np. związki homoseksualne czy związki nieformalne, a nawet związki ludzi ze zwierzętami. Postnowoczesna filozofia narzuca nam za punkt oceny poprawności danego związku związek emocjonalny. Jednak związek emocjonalny, według antropologii chrześcijańskiej, nie jest ostatecznym czynnikiem mogącym legitymizować dany związek na poziomie małżeństwa.
- To jest absurd, a my, którzy chcemy stać na straży definicji rodziny w tradycyjnym rozumieniu, będziemy mieli bardzo trudny orzech do zgryzienia. Będziemy bowiem walczyli z czymś, co jest trudne do uchwycenia. To będzie coś, co będzie bardzo utrudniało nam funkcjonowanie. Mówię o tym, by uświadomić państwu, jak wielka jest nasza rola. Mając takie, a nie inne wartości życia i stojąc na straży małżeństwa i rodziny, mamy za zadanie pokazywać, że to my jesteśmy szczęśliwi. Mamy tak żyć, by ludzie uwikłani w myślenie postnowoczesne patrzyli na nasze szczęśliwe i wolne życie i chcieli żyć jak my - mówiła dr Aszkiełowicz.