Rozmowa o wierze, słowach Jezusa oraz mocy Ducha z Marią Vadią oraz Anną Saj.
Dlaczego modlitwa uwielbieniowa jest taka ważna? Dlaczego organizuje szkoły uwielbienia?
Maria Vadia: W Ewangelii św. Jana Jezus mówi, że Ojciec szuka czcicieli, którzy będą uwielbiać Go w Duchu i prawdzie. Coś niesamowitego dzieje się podczas oddawania Mu chwały, ponieważ On zasiada wówczas na tym wychwalaniu Go. Uwielbienie buduje Mu bowiem tron i On przychodzi by być w naszej obecności. On zaczyna rzeczywiście, realnie zajmować swoje miejsce. Miejsce należne Jemu jako Bogu. Jego obecność jest rzeczywiście uwalniana w miejscu wielbienia, a my jesteśmy przemieniani w Jego obecności. On przychodzi ze wszystkimi błogosławieństwami Królestwa Niebieskiego: ludzie są uzdrawiani, uwalniani, słyszą głos Boga, ma miejsce posługa aniołów. Psalm 16 werset 11 mówi, że „jest pełnia radości w obecności Pana”. W Jego obecności nie ma więc żadnych ograniczeń. Cuda mają tutaj miejsce. Jest atmosfera, w której wszystkie rzeczy są możliwe. Uwielbiamy go z powodu tego, kim On jest. A wiemy kim On jest, ponieważ mamy Jego objawienie wśród nas- Jezusa i tego wszystkiego, co Jezus zrobił dla nas. Naszą odpowiedzią na tę miłość jest więc chwalenie Go.
Anna Saj: Chciałabym zaznaczyć bardzo ważną i charakterystyczną dla nas rzecz: obecność dzieci. Zapraszamy ludzi z dziećmi, ponieważ Psalm 8 mówi, że „usta dzieci i niemowląt oddają Mu chwałę”. Dlaczego? Aby poskromić nieprzyjaciela i wroga. W oddawaniu Bogu chwały niezwykle istotne jest dla nas to, by uczestniczyły w niej dzieci. One są dla nas partnerami w ewangelizacji. Uczymy dzieci w oddawaniu Bogu chwały, koncentrujemy ich na Jezusie. Dlatego bardzo dużo uwagi poświęcamy temu, by dzieci uczestniczyły w centrum.
Wielbienie Boga jest otwieraniem bram nieba. Co takiego wydarza się podczas uwielbienia?
Maria Vadia: Nasze serca się otwierają, dobroć Pana jest uwalniania, nasze serca są przepełniane miłością Boga zgodnie z tym co jest napisane w Liście do Rzymian. Atmosfera wówczas się przemienia. Poprzez chwalenie ludzi zaczynamy doświadczać piękna Jezusa. Św. Paweł mówi, że to dobroć Pana prowadzi ludzi do nawrócenia. Możemy więc w uwielbieniu spotkać Pana. On nie jest odległy, nie jest postacią historyczną, ale jest prawdziwy. Jego miłość jest prawdziwa. Przez moc Ducha dokonuje się zmiana. Ludzie są uzdrawiani, uwalniani od strachu czy wszystkich zachowań kompulsywnych. Dokonuje się przemiana i zaczynamy doświadczać nieba.
Anna Saj: Za psalmami możemy powiedzieć że nasz głos rozchodzi się po całej ziemi. Wiemy, że gdy oddajemy Mu chwałę to głos jest czymś więcej, bo dotyka miejsc z których przyjeżdżamy. Mamy liczne świadectwa tego, że ludzie którzy przyjeżdżają na szkołę, oddając Bogu chwałę w tym akurat miejscu, doświadczają przemian w swoich małżeństwach, rodzinach, środowiskach. Nasz głos rozchodzi się po całej ziemi. Dotyka więc nie tylko tego wydarzenia tutaj w Legnicy ale też ma wpływ na Polskę, na wiele rodzin, środowisk, miejsc pracy do których wrócimy.
Podróżujecie po świecie. Dlaczego?
Maria Vadia: Kiedy nawróciłam się i oddałam życie Jezusowie, i gdy zaprosiłam Go do mojego życia, charyzmatycy nałożyli na mnie ręce. Bóg włożył ogień do mojego serca. Pragnienie aby mówić ludziom o Jezusie. Bóg sam to zrobił. Było we mnie coś takiego, że nie mogłam się powstrzymać, by nie opowiadać ludziom o Jezusie. Zaczęłam ogłaszać słowo Boga grupce modlitewnej do której należałam, później Bóg zaczął otwierać kolejne drzwi, i kolejne, i kolejne. Zdecydowanie – to był Jego plan dla mnie. Z natury jestem bardzo wrażliwa i nieśmiała. On wziął moje życie i powiedział „będziesz to robić, dam ci moc”. Uwierzyłam w to i zrobiłam i muszę powiedzieć – to jest wspaniałe.
Jest Pani po raz drugi w Legnicy. Co chciałaby Pani powiedzieć jej mieszkańcom?
Maria Vadia: Żeby oczekiwali wzrostu w wierze. Żeby wzrastali w przychylności u Pana. By oczekiwali przełomów w swoim życiu. Katolicy mają mentalność widza-oglądamy to co dzieje się na Eucharystii a potem wracamy do domów jakby nic się nie wydarzyło. Nie na tym jednak polega chodzenie za Jezusem. To nigdy się nie kończy. Trwa 24 godziny, 7 dni w tygodniu. Synowie i córki mamy przychylność u Boga. Mamy ten przywilej, że możemy iść przed tron Boży i On daje nam Ducha Świętego. Możemy współpracować z Duchem i kontynuować dzieło Jezusa. Mamy być solą i światłem dla świata. Oczekuję więc zmiany mentalności. Zacznijmy myśleć jak Synowie Królestwa.
Głoszenie Królestwa sprawia, że ono się staje. Uczniowie po zmartwychwstaniu nadal mieli problem z uwierzeniem Mu. Jezus nakazał więc im pójść i głosić Królestwo. To jest recepta na kryzys wiary?
Tu nie chodzi o ogłaszanie ustami, ale demonstrowanie mocy Królestwa. W Ewangelii św. Mateusza czytamy polecenie Jezusa do Jego uczniów: jak będziecie iść, ogłaszajcie że Królestwo nadchodzi, ale i uleczajcie, wyganiajcie złe duchy, wskrzeszajcie. To co darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Święty Paweł mówi, że Królestwo nie jest w słowach ale w mocy. Trzeba ogłaszać i trzeba to demonstrować.
Charyzmatykom zarzuca się, że głoszą "Ewangelię bez bólu". Jak to jest z chorobami i bólami?
Jest krzyż który musimy nieść. Nie jest nim choroba i dolegliwość. To jest cierpienie i trudności kiedy idziemy za Jezusem – gdy ludzie Cię prześladują, gdy mówią kłamliwie o Tobie, gdy niszczą twoją reputację ponieważ stoisz po stronie Jezusa. To cześć krzyża. Jest cierpienie, przechodzimy przez nie gdy głosimy Ewangelię. Ludziom wydaje się, że chodzi o cierpienia choroby i dolegliwość. Ale te akurat Jezus wziął na krzyż. Tam zostaliśmy uzdrowieni.
Królestwo Boga jest radością, sprawiedliwości i pokojem w Duchu. Możemy przechodzić przez bardzo trudne okoliczności życia będąc wzmocnieni przez radość Pana. Problem u wielu katolików jest taki, że wydaje im się, że muszą być zawsze smutni. Że na tym polega świętość. By być zniechęconym i zgorzkniałymi. Ale taka postawa nie pochodzi z Królestwa. Ludzie często tego nie rozumieją. Bo nie chodzi o to, żeby udawać, że nie ma problemów, ale by mieć świadomość, że coś, ktoś jest od nich większy. To Pan.