– Najlepsze, co mogło się zdarzyć, to był brak zasięgu w telefonach – żartuje ks. Dominik Jezierski. Ale jest w tym też sporo prawdy.
Dwa razy do roku Odnowa w Duchu Świętym organizuje tygodniowe rekolekcje. Do tej pory pod swój dach przyjmowała ich dyrekcja szkoły w Rakowicach Wielkich. W tym roku poszukano jednak innego miejsca. Tak trafiono do Przesieki, wsi wijącej się wzdłuż zboczy Karkonoszy. Zasięgu się tu nie uświadczy.
– To bywało kłopotliwe, jak choćby wtedy, gdy próbowałem się umówić na wizytę. Ale pod innymi względami to był raczej tylko plus. Tam, w oderwaniu od dalekich spraw, nareszcie można było skupić się na Bogu – mówi ks. Dominik, współorganizator rekolekcji. – Najcenniejsze jest to, że jesteśmy wyłączeni z biegu naszych codziennych zajęć. Wielu rzeczy pewnie nie widzimy, biegnąc ciągle przed siebie, a tutaj wszystko jest „w jednym sosie”, Bożym sosie – śmieje się ks. Jarosław Święcicki.
Poruszenie w sercu
Odnowa w Duchu Świętym organizuje te rekolekcje od ponad 25 lat, dwa razy w roku. Uczestnikami nie są zawsze osoby, które recytują z pamięci Pismo Święte czy papieskie adhortacje. – Czasami zapraszamy tutaj nawet osoby przygotowujące się do sakramentu bierzmowania. To taki, nazwijmy to, przyspieszony kurs przygotowawczy – mówi ks. Łukasz Rusinek. – Gdy zabieraliśmy takie osoby z Polkowic, to po powrocie na spotkaniach młodzieży na plebanii mieliśmy po 70, 80 osób. Przeżywali rekolekcje bardzo głęboko i dawali o tym świadectwo rówieśnikom. To ich przyciągało. Z czasem towarzystwo topniało i po dwóch, trzech miesiącach zostawało znowu kilka osób. Ale cykl powtarzał się po kolejnych rekolekcjach. Wielu młodych, doświadczywszy Boga, wraca tutaj na kolejne spotkanie. – Byłyśmy rok temu i tak nam się spodobało, że zdecydowaliśmy się przyjechać po raz drugi. Żałujemy, że rekolekcje trwają tylko tydzień, a nie co najmniej dwa, bo wszyscy są tak pozytywnie nastawieni – mówią Sonia Nowak i Gosia Zięba z Legnicy. Ks. Jarosław Święcicki, obserwujący rekolektantów od ponad dwóch dekad, mówi, że doznają oni tam poruszenie serca. A to rzecz istotna. – Ważne, że przychodząc, rozmawiają o Bogu. Nie tylko się modlą, ale zanurzeni w Bożej rzeczywistości, otoczeni osobami nie bojącymi się mówić o Nim, sami o Nim zaczynają rozmawiać. Pomagają im modlitwa spontaniczna czy rozmowy w grupach – mówi.
Duszpasterstwo nieparafialne
O takim poruszeniu serca mówi też Piotr, który przyjeżdża na rekolekcje z żoną Katarzyną i dziećmi. Najmłodsi w trakcie modlitwy bawią się. Nie jest to jednak żaden problem dla uczestników. Od tego jest specjalna grupa bojowa – to dziewczyny, które na ochotnika zajmują się dziećmi, gdy rodzice idą np. na modlitwę czy pracę w grupach. – Jesteśmy tu po raz czwarty. Zawsze rodzinnie. Były opory za pierwszym razem, wątpliwości, jak sobie poradzimy z dziećmi, ale Pan Bóg tak to pięknie wszystko poukładał, że dzieci były grzeczne, spokojne i naprawdę bardzo dużo skorzystaliśmy. Zachęcamy wszystkie rodziny, by się nie bały przyjeżdżać na takie rekolekcje z dziećmi, bo Pan Bóg daje łaskę pokoju nawet w sercach malutkich dzieci. Wszystko jest tak zorganizowane, że one uczestniczą w swoich grupach i są pod opieką – mówią Piotr i Katarzyna z Komornik. – Teraz, kiedy mamy wolne, wolimy jechać na rekolekcje niż gdzieś za granicę. Nie myślimy o niczym innym, tylko o rekolekcjach. Coś innego byłoby stratą cennego czasu. Tutaj doznaliśmy wielu wewnętrznych uzdrowień – dodają. Takich osób w Przesiece było prawie 100. Młodsi i starsi, deklarujący się jako głęboko wierzący, ale i ci, którzy mówili, że mają dystans do Boga. – Uważamy to za jeden ze swoich podstawowych obowiązków duszpasterskich. Nie ograniczamy się do działania na parafii, ale otwieramy się i służymy tym ludziom właśnie na takich rekolekcjach wyjazdowych. Organizujemy je i jesteśmy tutaj bez względu na to, czy przyjedzie tu 50, czy 100 osób. Mamy robić swoje! I okazuje się, że jest na to ogromne zapotrzebowanie – mówi ks. Jarosław. Kolejne takie spotkanie już na początku wakacji.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się