Co pokażą nam statystyki pobożności Polaków za 15 lat?
Ostatni tydzień przyniósł dwie ważne informacje o pobożności katolików w Polsce. Pierwsza to wyniki liczenia dominicantes i communicantes w kościołach. Chodzi o uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii oraz o procent przyjmujących Komunię św. w jej trakcie. Liczby pokazują niezbicie, że po nagłym spadku ilości w latach 90. XX wieku od 25 lat utrzymuje się raczej stała ilość uczestników Mszy świętej. To, co cieszy, to fakt, że z roku na rok wzrasta liczba osób chcących przyjąć Komunię św. Znaczy to tyle, że jak już ktoś idzie, to idzie z przekonania o ważności Eucharystii.
Wbrew opiniom niektórych lokalnych mediów myślę, że warto patrzeć na statystyki optymistycznie. To prawda, że diecezja legnicka ciągle plasuje się poniżej średniej ogólnopolskiej w uczestnikach niedzielnych liturgii, jednak z roku na rok są one u nas coraz wyższe. Rośnie też wskaźnik przystępujących do Komunii św.
Mieszkamy na zachodzie Polski, gdzie przez dwa powojenne pokolenia próbowano ograniczać nasze prawo do wolności religijnej. Nowi mieszkańcy Ziem Odzyskanych nie mieli wsparcia w postaci wielowiekowego przywiązania do konkretnej parafii. Kościoły były "niemieckie" i czekano tylko na sygnał powrotu do Lwowa, Wilna czy Grodna. Mimo to Kościół nie tylko się obronił przed wyrugowaniem religii z życia mieszkańców tych ziem, ale na dodatek przynosi coraz większy owoc.
Pokazuje je druga zeszłotygodniowa wiadomość, która dotyczyła pobożności Polaków. Chodzi o frekwencję na Orszakach Trzech Króli. Tylko w naszej diecezji odbyło się kilkanaście takich przemarszów w których uczestniczyło tysiące osób. Szok, niedowierzanie, radość - to emocje które na pewno towarzyszą nam, gdy patrzymy na te radosne pochody. Katolicy chcą pokazywać swoją wiarę. Czy to jest jakiś szczególnie głęboki i najwartościowszy sposób? Oczywiście, że nie. Jednak gdy pomyślę o pokoleniu tych kilkuletnich dzieci chodzących na Orszaki, i gdy przypomnę sobie, że ja na takich nie bywałem, to wielka nadzieja wstępuje w moje serce. To pokolenie ma kolejną szansę na jeszcze bogatszy rozwój w Kościele niż pokolenia wcześniejsze.
Zobaczymy statystyki za 15 lat?