– To był jeden płacz. I radość. Nie da się opisać – mówi kamiennogórzanka o obecności małej figurki w jej domu.
Parafia pw. Matki Bożej Różańcowej w Kamiennej Górze w czerwcu br. przyjęła do siebie kopię cudami słynącej figury św. Michała Archanioła z Gargano. Słowo „przyjęła” opowiada o gościnności i pobożności z jaką spotkała się figura, choć tylko przez dwa dni. Liczba chętnych na spotkanie z wodzem zastępów niebieskich była bardzo duża. Ta potrzeba sprawiła, że pojawiła się inna kopia – mała, przenośna.
– W rozmowie z ojcami michalitami, którzy prowadzą ogólnopolską peregrynację, dowiedziałem się, że zdarzają się sytuacje, gdy księża chcą wydłużyć czas pobytu Michała Archanioła w parafii. Zamawiają wówczas małą figurę, odpowiednio ją zabezpieczają przed zniszczeniem, i wędruje ona między mieszkaniami rodzin w danej parafii. Pomyślałem, że to dobry pomysł i też rozpoczęliśmy taką peregrynację – mówi ks. Piotr Smoliński, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Różańcowej. Przekazanie figury św. Michała odbywa się dwa razy w tygodniu po Eucharystii, w środę i niedzielę. Nie tylko nie brakuje chętnych do zabrania ze sobą figurki, ale terminy są zarezerwowane do końca grudnia. – Mam nadzieję, że przyjmie ją większość parafian. Liczę, że wizyta duszpasterska, czyli tzw. kolęda, też będzie dobrą okazją, by opowiadać o peregrynacji i zachęcać do zapisów. Słyszałem o obawach, gdy np. ona wierzy, on nie bardzo. Okazywało się, że było dobrze – mówi ksiądz proboszcz. Sylwia Brzozowska przyznaje, że przed czerwcem niewiele wiedziała o kulcie św. Michała Archanioła. – Dopiero gdy zobaczy- łam jego cudowną figurę z Gargano w naszym kościele podczas peregrynacji, pomyślałam, że muszę dowiedzieć się o nim więcej. Wróciłam do domu i zaczęłam szukać o nim informacji w internecie. Gdy przeczytałam o nim, o figurze i peregrynacji, poczułam potrzebę zaproszenia go do domu. Długo się nie zastanawiałam – mówi kamiennogórzanka. – Teraz, gdy niebawem będę musiała go przekazać dalej, będzie mi trochę smutno. Już pierwszego dnia, gdy wchodziłam do tego pokoju, gdzie on stał, miałam wrażenie, że jest tutaj od zawsze. Byli u mnie moi bliscy i modlili się razem ze mną. Wcześniej figura była u sąsiadki. Ona przyniosła mi nawet specjalny „Modlitewnik do św. Michała Archanioła”. Bardzo się przydał… – dodaje pani Sylwia. Podobną okazję do wspólnego spotkania i zaproszenia bohatera modlitw do wspólnoty opisuje też inna parafianka, pani Józefa. – U nas był wielki płacz i wznoszenie modlitw do św. Michała! Miałam u siebie przez te kilka dni chyba wszystkich z ulicy i jeszcze wielu znajomych. Jakoś to samo wyszło. Z kościoła do domu figurkę niosła moja córka z wnuczkiem. Już w kościele ludzie podchodzili i pytali, czy mogą ją ucałować. Pozwalała. Wyszła z kościoła – to samo. Gdy dochodziliśmy do domu – tak samo. Siedzieliśmy później z ludźmi całą noc. To nie do opowiedzenia. Ci, którzy przyszli, modlili się tak gorliwie – mówi pani Józefa. – Jestem zaskoczony, ponieważ często jest tak, że najpierw figurę bierze jedna osoba, a później sama przychodzi do znajomych, gdy to oni ją biorą. Obecność św. Michała stała się okazją do tego, by się spotkali. Tworzą wówczas mały, domowy Kościół. Taki realny. Przykład naszej parafii, modlitwa w domach i modlitwy po Eucharystii pokazują, że kult św. Michała Archanioła wraca. Wprowadziliśmy na powrót modlitwę do niego, a ludzie umieją ją już na pamięć. Jeżeli owocem peregrynacji po rodzinach będzie chociażby stały zwyczaj odmawiania tej modlitwy, to jakież dobro z tego wyjdzie! A jeżeli pogłębi się wiara i kult świętych, będzie to już samo dobro – mówi proboszcz. – Przyszła do mnie modlić się sąsiadka. Ale jej mąż nie mógł, bo jest poważnie chory i nie może wstawać z łóżka. Spytałam proboszcza, czy mogę zanieść do niego figurkę. Zgodził się. Poszliśmy. Tam był jeden wielki płacz... Z radości modlitwy – mówi pani Józefa.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się