Ks. Janusz Wilk zdradza, co czuje, gdy patrzy na uczestników Spotkań Młodych.
Jędrzej Rams: Które to Spotkanie w księdza życiu?
Ks. Janusz Wilk: Liczą mi, że 17. Łącznie było ich 23 w historii diecezji legnickiej. Początkowo Głuszyca, później Krzeszów, a teraz, po raz piąty, w Legnickim Polu.
Pamięta Ksiądz wszystkie spotkania?
Oczywiście gdybym miał odłączyć każde i jaka była specyfika każdego, to na pewno bym nie potrafił. Pamiętam jednak ich atmosferę, pamiętam też wiele haseł przewodnich, pamiętam wiele cytatów Pisma Świętego, które im towarzyszyły.
Młodzi za wiele lat też będą wspominać spotkania w Legnickim Polu? Co ich tu przyciąga?
Myślę, że jest zasób młodych, którzy zapewne by tutaj przyjechali ale po prostu nie wiedzą, że takie spotkanie istnieje. Nie wiedzą o nim! podsumowując to spotkanie dla nas jako organizatorów jest zawsze zadanie na przyszłość, by wyruszyć i dotrzeć do tych, którzy jeszcze nie przyjechali. Bo Spotkanie jest pełne dopiero wtedy, gdy dojdzie do spotkania człowieka z człowiekiem i Boga z Bogiem. To jest fenomen spotkania Młodych. Nawet jeżeli ta organizacja byłaby słabsza czy też mniej wyrafinowana, to ta przestrzeń jest potrzeba dla Kościoła, dla krzewienia wiary, dla przekazywania jej z pokolenia na pokolenie.
Czy ksiądz doświadcza tego, że tutaj między wami jest Bóg?
Oczywiście! Bez dwóch zdań! Patrzę na pewne zbiegi okoliczności, to znaczy, ja nie wierzę, w zbiegi okoliczności! Nie ma bowiem, żeby w jednym czasie, w jednym miejscu, z tyloma osobami i zdarzeniami nastąpiło tyle zbiegów okoliczności ile nastąpiło w jednym miejscu! Widać wyraźnie że to Pan Bóg swoje sprawy układa. Nawet albo zwłaszcza wtedy, gdy coś się po ludzki zepsuje. On koryguje nasze błędy a Jego korekty przewyższają nasze wcześniejsze plany! Doświadczaliśmy tego wielokrotnie na tym jak i na poprzednich Spotkaniach.
Ksiądz z racji pełnionej tutaj funkcji musiał często stać przodem do uczestników spotkania. Widział Ksiądz te rozmodlone oczy, promieniujące oblicza.
Ich entuzjazm jest powalający. Jest czymś, co mi się udziela do tego stopnia, tak że skaczę pośrodku kościoła a oni jeszcze siedzą i patrzą na mnie, księdza, który usłyszał muzykę, śpiew i widzi oczy tych młodych i nie może ustać – musi skakać, tańczyć, śpiewać, chwalić Boga! Tak, można się zakochać w tych młodych. Tak to się chyba nazywa – miłość.