– Odebrałem telefon: „Księże, jest problem. Mamy za dużo osób” – wspomina swój pierwszy Marsz dla Życia ks. Kancelarczyk. O tym, jak poradził sobie z tym „problemem” i jak odpowiednio przygotować się do organizacji marszu, mówił w Bogatyni.
Marsz dla Życia to nie pierwszyzna dla bogatynian. Debiutowali w nim trzy lata temu, kiedy tylko ks. Robert Serafin objął tam parafię św. Maksymiliana Marii Kolbego. – Marsz był sukcesem, zarówno frekwencyjnym, jak i pod względem siły przekazu – wspomina. – Dlatego od razu zaplanowaliśmy kolejny, ale wszystko jakoś tak się poukładało, że tego nie zrobiliśmy. Tegoroczny też miał się odbyć w czerwcu, ale przyszły wichury, wiatr uszkodził dach na kościele, nie było mowy o marszu – tłumaczy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.