Zakończenie diecezjalnych rekolekcji w drodze odbyło się w niecodziennych, a może wręcz nieprzypadkowych warunkach.
Przez 7 z 9 dni XXIV Pieszej Pielgrzymki Legnickiej jej uczestnicy praktycznie nie martwili się o pogodę. Jednak na dwa ostatnie dni ta się pogorszyła. Z nieba woda lała się strumieniami. W takich warunkach przyszło pątnikom zdobywać jasnogórski szczyt. Ale pątnicy nawet w tym potrafili dostrzec Boży palec, mówiąc, że Bóg postanowił (w nawiązaniu do hasła pielgrzymki: „Chrzest źródłem Miłosierdzia”) zanurzyć ich w wodzie po uszy – tak jak zanurzani byli w niej podczas chrztu pierwsi chrześcijanie.
Sam deszcz uwieńczył jednak trudy drogi – liczne odciski, ból mięśni, niewyspanie i niedojedzenie (choć w niektórych wsiach przeradzało się ono w przejedzenie). Pięknie mówił o tym ks. Krzysztof Wiśniewski, ojciec duchowny PPL, na zakończenie całonocnej adoracji Najświętszego Sakramentu, podczas nabożeństwa przeprośnego. – Jeśli ktoś wyruszył na ten pielgrzymkowy szlak z mocnym postanowieniem przemiany, to ono niczego nie wskóra. Jeśli ktoś przyjął, że dzięki pokucie zmieni swoje życie, to już możemy, po wielu podobnych doświadczeniach, powiedzieć, że się nie zmieni. Nikt się nie staje dzieckiem Bożym dzięki bąblom, uciążliwości drogi czy utrapieniom, ulewie, skwarowi. Zmienia nas to, że między nami jest Jezus Chrystus – czy w spiekocie, czy chłodzie, czy deszczu, czy bólu. Tylko On ma taką moc. Pozwólmy Mu więc wejść w naszą ranę życia po to, by nas uzdrawiał – mówił kapłan. Po homilii przeszedł z Najświętszym Sakramentem pośród modlących się wiernych i pozwalał im dotykać monstrancji. Tak zaczął się ostatni dzień pielgrzymki. Przed pątnikami była już tylko Jasna Góra. A padać nie przestało.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się