Najstarszy kapłan pielgrzymki mówi, czy warto na nią chodzić.
Mówi, że dobrze pamięta wszystkie pielgrzymki w których brał udział.
- Liczę je skrupulatnie, tylko mam pewne wątpliwości, czy i jak niektóre zakwalifikować. Bo mam np. za sobą 16 pielgrzymek trzeźwościowych z Kowar do Krzeszowa. Jeśli zaś chodzi o pielgrzymki na Jasną Górę, nie mogłem co roku we wszystkich uczestniczyć. Raz stanął na przeszkodzie remont dachu kościoła. Niemniej obecna jest już 36. moją pielgrzymką - mówi ks. Kazimierz Piwowarczyk, najstarszy kapłan Pieszej Pielgrzymki Legnickiej.
Kapłan zapewnia, że każda kolejna pielgrzymka cieszy go tak, jak pierwsza i może przynosić nowe owoce.
- Tu nie ma miejsca na nawyk czy rutynę. Bo przebywanie wśród ludzi szczerze wierzących, modlących się, rozradowanych, pogodnych, jest czymś niezwykłym. To jest poczucie radości, że tym ludziom ksiądz ciągle jest potrzebny. Nie z konieczności, że trzeba kartkę na zgodę do ślubu czy chrztu podpisać. Kiedy się służy takim osobom, posługa kapłańska staje się prawdziwą radością - zapewnia ks. Piwowarczyk.
Dodaje, że stale spotyka na swojej drodze osoby, które kiedyś błogosławił czy katechizował.
- Oni to pamiętają. A dla mnie to jest niesamowita satysfakcja, nieporównywalne z satysfakcją belfra, który uczył w szkole - mówi.
Na pytanie o to, czy warto było tyle razy iść z pielgrzymką na Jasną Górę, mówi, że gdyby o tych sprawach mówić w kategoriach interesowności, to wahałby się przed daniem obiektywnej i jednoznacznej odpowiedzi.
- Natomiast ze strony duchowej odpowiedź jest tylko jedna - tak, warto było - mówi.