Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Nasz dom jest otwarty

Bp Marek Mendyk, biskup pomocniczy diecezji legnickiej, mówi o wartościach, jakie ujawniły się w trakcie Światowych Dni Młodzieży, i o tym, dlaczego teraz należy je szczególnie troskliwie pielęgnować.

Roman Tomczak: „Nie bójcie się niczego. Jedźcie do Krakowa. Być może to jedyna taka okazja w waszym życiu, aby uczestniczyć w Światowych Dniach Młodzieży”. Te słowa kierował Ksiądz Biskup w Krzeszowie do polskiej młodzieży na kilka dni przed wyjazdem grup do Krakowa...

Bp Marek Mendyk: Światowe Dni Młodzieży były dobrze przygotowane nie tylko od strony logistycznej. My traktujemy to wydarzenie przede wszystkim w kontekście religijnym. Powiem więcej – zbawczym. Kiedy już zrobiliśmy wszystko, jeśli chodzi o nasze ludzkie możliwości, to wiedzieliśmy, że wszystko odbędzie się tak, jak chce Pan Bóg. Towarzyszyło nam przekonanie, że św. Jan Paweł II, patron ŚDM – traktujemy to w kategoriach wiary, wręcz pewności – uczyni wszystko, aby to wydarzenie służyło człowiekowi. Po prostu czuliśmy, że wszystko będzie dobrze. Niektórzy się uśmiechali, komentowali słowa o „pakcie z Janem Pawłem II”. Uśmiechali się ci, którzy nie postrzegają tego typu wydarzeń w kontekście religijnym, zbawczym czy jako znaku w historii zbawienia człowieka.

Zanim pielgrzymi wyruszyli do Krakowa, przez tydzień przebywali w polskich diecezjach, także w naszej. Gościliśmy często bardzo egzotycznych pielgrzymów i takich, którzy przyjechali do nas niemal zza miedzy. Choć nie udało się uruchomić wszystkich kampusów, nie jestem chyba osamotniony we wrażeniu, że ci, którzy przyjechali, zostali przyjęci na legnickiej ziemi nadzwyczaj gościnnie.

Okazując naszą otwartość na pielgrzymów, przygotowaliśmy dla nich miejsca w sześciu kampusach. Byliśmy gotowi na 5–6 tys. młodych ludzi z całego świata. Dom nasz otworzyliśmy szeroko. Przybyli ci, którzy chcieli. To jest typowo ewangeliczna sytuacja: Bóg zaprasza wszystkich, a przychodzą ci, którzy chcą. To też traktujemy w kategoriach Bożej opatrzności, bo w pewnym momencie baliśmy się, że nie wystarczy nam środków na przyjęcie gości, a Pan Bóg tak to pokierował, że wystarczyło na tych, którzy przyjechali. Nie zabrakło nie tylko pieniędzy, ale także życzliwości, otwartych serc i staropolskiej gościnności.

Tego nie zabrakło także w Krakowie, choć dla niektórych pielgrzymów nasza otwartość i serdeczność była zaskoczeniem. Wizyty w diecezjach nieco ich na to przygotowały.

Dobrze się stało, że od pewnego czasu Światowe Dni Młodzieży są poprzedzane Dniami w Diecezji, bo one przygotowują pielgrzymów do wydarzenia centralnego, do spotkania z Ojcem Świętym. Obecność pielgrzymów w Legnicy była przedsmakiem tego, na co mogli liczyć w Krakowie. Tych samych pielgrzymów, których gościliśmy w Legnicy, ja spotykałem w Krakowie. Podchodzili, przypominali się, dziękowali za przyjęcie. Byli pod wielkim wrażeniem podjęcia przez polskie rodziny. To dobry moment, żeby poprzez „Gościa Niedzielnego” podziękować rodzinom za ich otwartość, gotowość pomocy, ofiarność. Słowa te należą się także władzom Legnicy i służbom miejskim.

W Krakowie spotykał też Ksiądz Biskup naszych diecezjalnych pielgrzymów.

Naszych pielgrzymów było o wiele bardziej widać w Krakowie niż w Legnicy. Cieszę się, ale z drugiej strony szkoda, że nie byli tak widoczni w swojej diecezji. Szkoda, bo goście ze świata chcieli już tu spotkać swoich rówieśników. Owszem, spotykali wolontariuszy, ale porozmawiać z tymi, którzy wybierają się do Krakowa, razem z nimi bawić się, modlić, już nie mieli tak wielu okazji. Boleję nad tym, że w Legnicy czy Krzeszowie było za mało polskiej młodzieży. Będziemy jeszcze rozmawiać na ten temat z księżmi, katechetami i duszpasterzami. Przed nami czas podsumowań i oczywiście wniosków.

Po co nam Światowe Dni Młodzieży?

To jest dobre pytanie, bo wszyscy zastanawiamy się, w czym tkwi fenomen tego wydarzenia. Jan Paweł II, który był zawsze blisko młodych, wiedział, że oni potrzebują nie tylko bycia ze sobą. Potrzebują nie tylko doświadczenia wspólnoty, wzajemnej życzliwości i szacunku, ale też czegoś więcej. Pod tym więcej kryje się Osoba Jezusa Chrystusa. Młodzi jadą za Piotrem naszych czasów, dlatego że głosi on Chrystusa i żyje blisko Niego. Jadą dla Jezusa, żeby Go słuchać, doświadczyć oraz za Nim iść. Widziałem „od kuchni”, jak reagują młodzi. Te obserwacje budzą ogromną radość wiary i przekonanie, że mamy wspaniałych, pięknych duchem młodych ludzi, którzy potrzebują pasterza. Bez niego czasem gubią się w swojej spontaniczności, szukając życiowej drogi na własną rękę.

Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu przygotowuje konferencję i warsztaty „Idźcie i głoście. ŚDM – i co dalej?”. No właśnie, co dalej?

To jest zadanie, które nas teraz czeka – dokonać podsumowań. Pozostaje na nowo wziąć do ręki teksty papieża Franciszka, na nowo je odczytać, może przemedytować. To zadanie nie tylko dla młodych, ale przede wszystkim dla nas, dla duszpasterzy. Co zrobić, aby teraz zagospodarować ten obszar duszpasterski, jakim jest młodzież. W Legnicy, co – moim zdaniem – jest wydarzeniem nadzwyczaj pięknym, zawiązała się wspaniała grupa młodych ludzi, którzy chcieli służyć konkretnemu dziełu. Nie możemy pozwolić, aby teraz rozeszli się w różne strony. Musimy zadbać o to, aby to dzieło, zapoczątkowane przez ŚDM, nadal się rozwijało i ujawniało w ich codzienności.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy