Zaledwie kilkanaście minut potrzebowali wolontariusze, by rozdzielić strudzonych pielgrzymów do polskich rodzin.
Początkowo cichy, a po chwili coraz głośniejszy pomruk zelektryzował stojących w korytarzach Legnickiej Kurii Biskupiej, zamienionej w tym momencie na sztab zapisów przyjezdnych: "Są, są, jadą!".
Tym razem z niewielkiego autokaru wysiadła grupa z miejscowości Chattanooga z Tenesse oraz Botheel ze stanu Washington. Łącznie około 30 osób.
Taka reakcja na pojawienie się kolejnego autokaru nie dziwi. W końcu tak wolontariusze, jak i ci, którzy mają przyjąć w swoich domach przyjezdnych, po to stali w promieniach słońca i wyglądali "ich" pielgrzymów.
- Na ich przyjęcie zdecydowałam się w momencie pojawienia się takiej możliwości. Jest we mnie dużo emocji. Długo na to czekałam. Cieszę się. Czekamy, zastanawiamy się, kto zostanie do nas przydzielony - mówi pani Marta z Legnicy, która otworzyła swój dom dla dwóch Amerykanów.
Z kolei Artur Zięba prosto sprzed legnickiej kurii zabrał "swoich" Amerykanów na polski obiad. - Oj, już żona wszystko przygotowała. Już czeka na nas, by dać jeść na pewno zmęczonym i głodnym podróżnym - mówi mężczyzna.