150 lat temu pod Hradcem Kralove ważyły się losy Europy. Wspomniał o tym kard. Dominik Duka, prymas Czech, podczas Mszy św. za dusze żołnierzy poległych w bitwie pod Sadową.
3 lipca 1866 r. na przedpolach Hradca Kralove spotkały się dwie ówcześnie największe potęgi militarne Europy. Prusacy przyprowadzili ze sobą 255 tys. żołnierzy. Austriacy - 260 tysięcy.
Przegrana koalicji Habsburgów, złożonej z Austriaków, Węgrów, Czechów, Słowaków i Polaków, przesądziła o losach Europy na długie lata. Hegemonia Prus nad monarchią austro-węgierską stała się faktem.
Bitwa rozegrała się na polach pomiędzy miejscowościami Chlum i Sadowa, a twierdzą Hradec Kralove. Zginęło w niej ok. 8 tys. żołnierzy. Dalszych 15 tys. odniosło rany. W bitwie pod Sadową po obu stronach ginęli Polacy.
W armii pruskiej najwięcej służyło w 2. i 5. korpusie, w których skład wchodziły 58. Poznański Pułk Piechoty, 7. Zachodniopruski Pułk Grenadierów i 37. Zachodniopruski Pułk Fizylierów.
Jeden z obelisków, jakimi usiane są pola i w Chlumie i Sadowej. Ten upamiętnia trzech austriackich i jednego pruskiego żołnierza, padłych w pobliżu kościoła w Chlumie Roman Tomczak /Foto Gość
W niedzielę, 150 lat od tych wydarzeń, w kościele pw. Przemienienia Pańskiego w Chlumie odbyła się Msza św. w intencji ofiar tej jednej z najkrwawszych bitew XIX w. Eucharystii przewodniczył abp Dominik Duka, metropolita praski i prymas Czech.
Hierarcha przypomniał, że o bitwie tej przez wiele powojennych lat komunizmu w ogóle w Czechach nie mówiono.
- Teraz ta pamięć się odradza i te uroczystości, których byliśmy świadkami przez ostatnich kilka dni, najlepiej to oddają. Dla nas jest to część wspólnej historii kilku narodów europejskich. Przegraliśmy tę bitwę wszyscy, zarówno Czesi, jak i Kraków czy Wielkopolska.
Dlatego tę bitwę możemy potraktować jako apel do współczesnych pokoleń, a w szczególności do polityków. Bo wizja jednego państwa mocnego, imperialnego, jest zagrożeniem dla innych narodów europejskich - powiedział kard. Dominik Duka.
Po Mszy św. za dusze zmarłych pod Sadową w lipcu 1866 r. prymas Czech zdradził, że jego prapradziadek był podczas bitwy w obozie austriackim, jednak nie dane mu było walczyć.
- Część odwodowych pułków habsburskich była uwięziona w twierdzy Hradec Kralove. Tradycja rodzinna mówi o zdradzie jednego z austriackich oficerów, przez którego ani mój prapradziadek, ani inni nie mogli dołączyć do walczących i być może przeważyć szalę zwycięstwa na austriacką stronę. Ta hipoteza jest od lat badana przez historyków - powiedział kard. Duka.
Uroczystości 150. rocznicy bitwy pod Sadową trwały od końca czerwca. W ich trakcie odbyły się m.in. sympozja naukowe, koncerty i spotkania edukacyjne. W większości tych wydarzeń swój udział miał czeski Kościół powszechny. Główną częścią wydarzeń rocznicowych była wielka inscenizacja bitwy, wykonaną siłami grup rekonstrukcyjnych z Czech, Austrii, Polski, Wielkiej Brytanii i Francji. Rekonstrukcję na polach pod Hradcem Kralove obejrzało kilkanaście tysięcy widzów.