Śp. ks. kanonik Zbigniew Domiński spoczął na cmentarzu w rodzinnym Jaworze.
Gdy wychodziłem z kościoła po Eucharystii w intencji zmarłego, nieznany mi wiekowy kapłan z archidiecezji wrocławskiej poprosił: "Niech Pan napisze, że zmarł dobry i uczciwy kapłan. Cichy kapłan".
Tak zapamiętali go ci, którzy go żegnali. Mowa o śp. ks. kanoniku Zbigniewie Domińskim, proboszczu parafii pw. Niepokalanego Serca NMP w Ławszowej.
Msza święta pogrzebowa została odprawiona w kościele pw. Matki Bożej Różańcowej w Jaworze. Jest to rodzinna miejscowość zmarłego, a parafia, która co prawda powstała dopiero w 1996 roku, stała się rodzinną, gdyż tutaj mieszkali jego rodzice i tutaj m.in. chrzcił członków rodziny braci i sióstr.
Liturgii przewodniczył bp Zbigniew Kiernikowski, ordynariusz diecezji legnickiej. Towarzyszył mu bp Stefan Regmunt, ordynariusz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, który studiował z ks. Zbigniewem w Metropolitalnym Wyższym Seminarium Duchownym we Wrocławiu, gdzie też 29 maja 1976 roku przyjęli święcenia prezbiteratu.
- Stanęliśmy wówczas z 22 innymi klerykami i prosiliśmy kardynała Henryka Gulbinowicza o święcenia. Pamiętam, jak w tym dniu panowała wielka radość w naszych rodzinach. Zapewne tak też było u Domińskich. Przypominam sobie te chwile, gdy później zjeżdżaliśmy się z różnych parafii i spotykaliśmy się jako koledzy kursowi na rekolekcjach, imieninach, dniach skupienia. Ostatnio tak było 30 maja tego roku w Świdnicy, gdzie zebraliśmy się przy jednym z naszych chorych kolegów. Patrzyłem wtedy na księdza Zbigniewa. Nic nie wskazywało na to, że miesiąc później będę go żegnał na tym cmentarzu. Jakże dzisiaj trzeba nam dziękować za to wspólne życie, przygotowanie do pracy kapłańskiej, przyjacielskie rozmowy. Dziękować za to wszystko, co udało się ks. Zbigniewowi dokonać na parafiach, gdzie pracował - mówił hierarcha.
Nie zabrakło kapłanów z Jawora i okolic, a także miejsc w których zmarły posługiwał m.in. dekanatu Bolesławiec Zachód. I właśnie dziekan tego dekanatu ks. dr Stanisław Kusik tak mówił o śp. ks. Zbigniewie:
Pogrzeb proboszcza z Ławszowej Jędrzej Rams /Foto Gość - Pracował w dekanacie dopiero od pięciu lat. Jego odejście było tak ciche, jak cały pobyt w dekanacie. Cichy i spokojny, a jednocześnie pracowity. Mimo swoich dolegliwości nigdy nie zabrakło go na organizowanych spowiedziach w parafiach naszego dekanatu czy spotkaniach kapłańskich. Był towarzyszem, takim milczącym. A jednocześnie wszyscy, włączając to naszych księży, chętnie korzystali z jego posługi sakramentalnej, zwłaszcza sakramentu pokuty. Widocznie coś było w tej cichości, że wzbudzał zaufanie - mówił ks. Stanisław Kusik.
Ciało śp. ks. kanonika Zbigniewa Domińskiego zostało złożone w rodzinnym grobowcu na miejscowym cmentarzu. Żegnali go przedstawiciele miejscowości, w których pracował jako proboszcz m.in. z Ławszowej, Grudzy i Olszanicy.