Grzegorzowi wyrok skrócił się o 3 miesiące. "Wystarczyło" przejść 800 km.
W poniedziałek 23 maja dwaj strudzeni piechurzy, Jacek Matuszczak i Grzegorz, dotarli do Zgorzelca. Dla tego drugiego widok tabliczki z napisem: "Zgorzelec" oznaczał rozpoczęcie nowego, najprawdopodobniej lepszego życia.
O tym jak ważna była to wędrówka pokazuje chociażby fakt, że obaj wyruszyli przed miesiącem z Lublina. Dokładnie sprzed bramy tamtejszego zakładu karnego. Było to bowiem kolejne przejście w ramach projektu resocjalizacyjnego Nowa Droga. Zakłada on wędrówkę z Lublina do Zgorzelca Szlakiem św. Jakuba. Nie dalej, ponieważ jednym z uczestników jest człowiek de facto odbywający karę więzienia, a tacy nie mogą opuszczać granic naszej Ojczyzny. To ograniczenie nie wpływa na to, że i tak do pokonania mają około 800 km! To dużo dla człowieka, który kilkanaście bądź kilkadziesiąt miesięcy spędził w zakładzie karnym.
- Pogoda była całkiem dobra. Przeważnie słoneczko. Chociaż raz był dzień, gdy ostatnie 8 kilometrów szliśmy w takiej burzy, że pioruny biły przed nami, za nami, obok nas, Przemoczyło nas do przysłowiowej suchej nitki. Jak to na pielgrzymce - nic nie jest pewnego. Ale pozytywne jest to, że kondycja "Młodego" była całkiem dobra - zachwala kompana Jacek podczas naszej rozmowy. Dla niego samego ten dystans to wręcz codzienność. Pieszo przemierzył Kubę, kilka krajów Afryki, Gruzję a najbliższe plany obejmują m.in. przejście z Litwy polskim wybrzeżem aż na Wolin. Poza tym jest to jego piąta wędrówka w ramach Nowej Drogi. - Nie nie nudzi się takie chodzenie. Spotyka się innych ludzi a każdy z nich jest niepowtarzalny. Tak samo jak różnią się od siebie poszczególni towarzysze. Od każdego z nich uczę się czegoś nowego. Od Grześka uczyłem się cierpliwości i spokoju. Ja do dzisiaj utrzymuję kontakt moimi podopiecznymi. Nawet dzwonili podczas tego przejścia i dopingowali mojego "Młodego" - mówi Jacek.
Upragniona chwila - Zgorzelec Arch. Jacka Matuszczaka "Młody" gdy słyszy to przezwisko lekko się uśmiecha. Normalnie wołają go przecież Grzesiek. Ale Jacek tak mówi o każdym podopiecznym.
- Na początku szło się trochę ciężko, ale później się rozruszałem. Nie, to nie była męka. Szybko zleciało. W sumie chciałem jak najszybciej to przejść. Z panem Jackiem idzie się wesoło. Dobrze się szło - mówi lakonicznie "Młody". Po chwili rozmowy otwiera się nieco bardziej i mówi stanowczo:
- To był najlepszy miesiąc w moim życiu. Zmieni całe moje życie. Po wyjściu czeka na mnie praca. Wyrok skróci mi się o 3 miesiące. W większości miejsc byłem po raz pierwszy w życiu. Poznałem więc nieco Polskę. A we wtorek wracam już do domu a nie do więzienia - mówi bohater wędrówki.
Wyprawa w ramach projektu „Nowa Droga – innowacyjny model współpracy z przedsiębiorstwami w zakresie aktywizacji zawodowej i społecznej młodocianych więźniów”. Organizuje je stowarzyszenie Postis. Program Nowej Drogi to cztery punkty – przygotowanie osadzonego (rozmowy z psychologiem, wychowawcą), miesięczna wędrówka skazanego, kurs zawodowy oraz zatrudnienie go na rok, w ramach zatrudnienia wspieranego, współfinansowanego przez Urząd Pracy.
Przejście Jacka z Grzegorzem było 22. taką wędrówką. Obecnie na trasie są jeszcze dwie pary.