Tylko w I kwartale tego roku ratownicy górscy interweniowali w Karkonoszach 120 razy. W ostatni poniedziałek uratowali życie mężczyźnie, który zaginął w górach.
52-latek wyszedł w góry w niedzielę. Wkrótce stracił orientację w terenie i błąkał się w lesie. Tam zastała go noc. Odnaleziono go przy pomocy psa ratowniczego o 4.00 w poniedziałek, skrajnie wychłodzonego. Gdyby akcja potrwała kilka godzin dłużej, mężczyzna prawdopodobnie by nie przeżył.
Ilość interwencji ratowników Karkonoskiej Grupy GOPR wzrasta z roku na rok. 120 interwencji w ciągu trzech pierwszych miesięcy roku to znaczna liczba, jak przyznaje Sławomir Czubak, naczelnik grupy. - Od kilku lat obserwujemy coraz większe zainteresowanie turystów naszym regionem. Wzrastająca liczba odwiedzających Karkonosze bezpośrednio przenosi się na liczbę wypadków - uważa.
Naczelnik podkreśla jednocześnie, że stan szlaków w Karkonoszach, co roku modernizowanych przez odpowiednie służby, jest coraz lepszy. Mimo to wypadków nie ubywa. - Najczęściej są to typowe urazy turystyczne: zwichnięcia stawów, złamania kończyn lub upadki z wysokości - wylicza S. Czubak. 81 akcji i wypraw ratunkowych na terenie podległym Grupie Karkonoskiej GOPR (Sudety Zachodnie) wymagało zaangażowania większej grupy ratowników.
Dwie akcje wymagały użycia śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. W pozostałych 39 akcjach podjęto interwencje przy drobniejszych urazach. W 4 z 29 wypraw poszukiwawczych uczestniczyły psy ratownicze wraz z przewodnikami.