Nagroda? Pocałunek relikwii Krzyża Świętego. Cena? Przejście nocą 52 km.
Po raz trzeci w diecezji legnickiej pojawiła się inicjatywa na wzór Ekstremalnych Dróg Krzyżowych. W tym roku do przejścia była trasa między bazylikami mniejszymi w Legnickim Polu (pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i św. Jadwigi) i Bolesławcem (pw. Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja).
Na przejście zdecydowało się kilkanaście osób. Niektórzy z nich byli już na podobnym przejściu w latach poprzednich. Kilkoro poszło pierwszy raz.
- Chciałam przeżyć taką Ekstremalną Drogę Krzyżową, bo do tej pory tylko sporo o niej czytałam. Zrodziła się we mnie intencja, pragnienie. A że jest dużo do "omodlenia", dziękowania, przepraszania, to i wyruszyłam. A teraz, na końcu, czuję wielką radość. Ta samotność, chłód, ciemno naprawdę przenikały duszę - mówi Agnieszka Mierzwińska.
Taka forma przeżywania Drogi Krzyżowej zakłada przejście wielu kilometrów w chłodzie i ciszy Jędrzej Rams /Foto Gość Do pokonania były aż 52 km, na szczęście głównie drogami asfaltowymi. Minusami na pewno były temperatura, która wahała się w okolicach 3 st. Celsjusza, a także padający deszcz i deszcz ze śniegiem. Na końcu trasy uczestnicy otrzymali specjalne błogosławieństwo relikwiami Krzyża Świętego, jakie znajdują się w bolesławieckim sanktuarium.
- Warto było. Było ciężko, ale na pewno było warto. Z jednej strony jakieś mocne przeżycie duchowe, a z drugiej - poznanie siebie samego. Pokonałem w końcu w ciągu nocy ponad 50 km! - mówi Krzysztof Busłowicz.
Za tydzień podobny wysiłek czeka uczestników II Nocnej Drogi Krzyżowej, jaka przejdzie między sanktuarium w Grodowcu (diecezja zielonogórsko-gorzowska) a lubińską świątynią pw. św. Jana Bosko.