O braku dobrych rad, myciu nóg trędowatym i postulatach współczesnych feministek, z ks. dr. Stanisławem Kusikiem, historykiem, członkiem Komisji ds. Najnowszej Historii Metropolii Wrocławskiej rozmawia Roman Tomczak.
Roman Tomczak: W oczekiwaniu na Dzień Kobiet chciałbym, abyśmy porozmawiali o ich roli w życiu kulturalnym, politycznym i duchowym, a w konsekwencji wpływie, jaki miały na dzieje Kościoła i Dolnego Śląska. Mieliśmy przecież w dziejach naszego regionu kobiety naprawdę nieprzeciętne, nierzadko święte, które swoim życiem udowadniały, że mężczyźni wcale nie są tymi, którym z urodzenia należy się prymat.
Ks. dr Stanisław Kusik: To prawda. Pierwsza taka kobieta, która przychodzi mi do głowy, to oczywiście św. Jadwiga Śląska.
Przybywa do nas w końcu XII w. mając zaledwie 12 lat, jako żona księcia Henryka II Brodatego. Cóż, wtedy i jeszcze długo później, właśnie w tak młodym wieku księżniczki wydawano za mąż.
Nie znały wcześniej ani nie widziały swojego przyszłego męża, bo nie o miłość tu chodziło, ale o względy dynastyczne czy rację stanu. Warte podkreślenia jest jednak to, że mimo młodego wieku, Jadwiga była osobą o bardzo dojrzałej osobowości.
Nie tylko wiek zamążpójścia, ale także rola księżniczek była wtedy bardzo precyzyjnie ustalona. Miały pomagać biednym, chorym i ubogim. Modlić się i udzielać jałmużny. Poprzez dobroczynność miały być taką milszą twarzą swojego męża?
Tak było w istocie i księżna Jadwiga nie była tu wyjątkiem. Jednak ona wyróżniała się z tego grona tym, że była bardziej wykształcona od swojego męża jeśli chodzi o stronę duchową. A to już tak oczywiste w tych czasach nie było.
Dzieciństwo spędziła w klasztorze benedyktynek w Kitzingen, gdzie nauczono jej nie tylko pięknego haftowania, ale przede wszystkim głębokiej duchowości. Gdyby nie ta dojrzałość, pewnie nie starczyłoby jej sił, aby tak wiele zdziałać dla dobroczynności.
Na obrazach Jadwiga myje nogi trędowatym. Kto by się chciał aż tak zniżać? Można było po prostu sypnąć groszem. Czyniła to nie tylko dla dobra ubogich, ale także dla chwały swojego męża.
Henryk to dostrzegał?
Pewnie tak, bo z czasem coraz bardziej zaczął jej ulegać. Wiemy np., że Jadwiga potrafiła zmienić jego decyzję o karze śmierci dla kilku skazanych. Potężny książę ulegał cnotom umysłu swojej żony. Jeśli przypomnimy, że działo się to w średniowieczu, to sprawa zaczyna być bardzo interesująca.
Historycy twierdzą, że autorytet Henryka wśród jego poddanych był ogromny. Ile było w tym jego zasługi a ile starań jego cnotliwej żony?
Kiedy Jadwiga urodziła Henrykowi siedmioro dzieci, postanowiła, że od tej pory będzie żyła we wstrzemięźliwości: osobne sypialnie, widywanie księcia tylko w obecności osób trzecich - tak to mniej więcej wyglądało. Zaczęli się od siebie oddalać. Widywali się rzadziej i były to krótkie, formalne spotkania.
Nie było już okazji do perswadowania niektórych rozwiązań. Jak twierdzi wielu historyków, doprowadziło to w końcu do konfliktu księcia z biskupem wrocławskim Tomaszem, a w konsekwencji - do obłożenia Henryka klątwą kościelną.
Aż tak? A przecież do dziś uważa się powszechnie, że średniowiecze to bezwarunkowa dominacja mężczyzn. Najpierw liczył się król, potem jego męska świta, potem długo, długo nic, i dopiero jego żona. I że taka filozofia miała bezwarunkowe poparcie Kościoła.
Absolutnie nie. Kobiety w Kościele odgrywały ważną rolę od samego początku. Od kiedy Jezus powiedział, że wszyscy jesteśmy równi, a potem jeszcze w liście św. Pawła czytamy, że nie ma już Greka ani poganina, rola kobiety w chrześcijańskim świecie była bardzo ważna. Wiele kobiet tamtych czasów miało ogromny wpływ na życie Kościoła.
Przypomnę choćby Katarzynę ze Sieny, Teresę z Avili czy Hildegardę z Bingen. Wszystkie z tytułami doktorów Kościoła! Naprawdę, kobiety w średniowieczu nie tylko modliły się albo wyszywały szaty liturgiczne. Ich oddziaływanie na Kościół było ogromne także w wiekach późniejszych.
Mam na myśli np. św. Edytę Stein, wrocławską Żydówkę, konwertytkę, która po przeczytaniu dzieł św. Teresy powiedziała: to jest to!, i poprosiła o chrzest.
A ja wiem, że 8 marca i tak usłyszymy w mediach, że Kościół przez wieki pozwalał gnębić i zniewalać społecznie kobiety. I że tak jest do dzisiaj, wobec czego trzeba, aby Kościół się zreformował, albo że ma pozwolić się zreformować, np. zgodnie z postulatami feministek.
Tak nigdy nie było od samych początków Kościoła. Przecież pierwszymi słuchaczkami kazań św. Pawła o nawrócenie, były kobiety.
To kobiety szły za Jezusem aż na Golgotę. Kobietom jako pierwszym ukazał się zmartwychwstały Chrystus. Zestawmy to z tym, jak była traktowana kobieta w starożytnym Izraelu czy Cesarstwie Rzymskim.
Chrześcijaństwo to długi proces, który doprowadził do wyniesienia kobiety. Właściwie można powiedzieć, że to chrześcijaństwu zawdzięczają kobiety swoją godność.