Coraz częściej miłość do małej ojczyzny wznoszona jest na fundamentach... odkopanych przez archeologów. Wykopaliska w diecezji legnickiej od lat prowadzi Mariusz Łesiuk z Zagrodna.
Odnalezione przez niego artefakty przywracają dawną wielkość dziejom dolnośląskich wsi i miasteczek. Ostatnim stanowiskiem, na którym pracował, jest XIII-wieczne grodzisko w Wojcieszynie k. Złotoryi. Uparcie dowodzi, że prawdziwa historia leży pod naszymi stopami.
- Na wsi się urodziłem i na wsi pracuję. Na wsi widzę potencjał - mówi. Uważa, że dziedzictwo kulturowe to jest to, co mamy pod stopami. Wiele ze znalezisk, które poczynił pomiędzy Chojnowem, Złotoryją i Bolesławcem, to kroki milowe do lepszego zrozumienia tego dziedzictwa. Tym razem na stromej skarpie pradoliny rzeki Skory odnalazł ślady XIII-wiecznego grodziska.
To sensacyjne znalezisko było tematem numer jeden lokalnych mediów. Kiedy odjeżdżały samochody dziennikarzy i fotoreporterów, Mariusz z przyjaciółmi zabierał się do kopania, mierzenia, przesiewania, czyszczenia i zabezpieczania. Zwykle tak pracuje - z osobami sobie znanymi, bliskimi, czasami ze studentami. To norma w świecie, mówi. W Polsce - jeszcze nie. Sam nadzoruje wszystkie swoje prace i nadaje im naukowy kształt.
- Gród w Wojcieszowie nie był duży. Właściwie, to był maleńki. Za palisadą z zaostrzonych bierwion zmieściłaby się może jedna chata. A jeszcze lepiej - jedna wieża rycerska - opowiada. Za ostrokołem i fosą wykopaną od strony pola, mieszkało kilka, najwyżej kilkanaście osób - pan lenny z rodziną, może kilkoma sługami. Znalazł po nich skorupy glinianych naczyń oraz coś na kształt fundamentu z polnych kamieni. Na razie. - To był gość na miarę wielkiej powieści historycznej albo hollywoodzkiej produkcji - uważa.
- Chciałbym, żeby do takich miejsc jak to grodzisko najpierw przyjeżdżali turyści ze Złotoryi, później z całego regionu i całej Polski. Warto - mówi.
Takich miejsc wartych odwiedzenia, wartościowych z punktu widzenia każdego turysty i naukowca, jest w tym trójkącie bolesławiecko-chojnowsko- złotoryjskim bez liku. M. Łesiuk powtarza, że trzeba umieć najpierw zadbać o własną historię, o własne dziedzictwo kulturowe.
Więcej w papierowym wydaniu "Gościa Legnickiego" na 10 stycznia.