Do młodych ze świadectwem przyjechał ksiądz-raper i dziewczyny z przeszłością.
Jedną z odsłon XIX edycji Bolesławieckich Dni Kultury Chrześcijańskiej była wizyta w Zespole Szkół Budowlanych ks. Jakuba Bartczaka, słynnego rapującego księdza. Przyjechał tam z grupą ewangelizacyjną .
- To próba ewangelizowania, głoszenia świadectwo przez ludzi, którzy coś w życiu przeszli i chcą się tym podzielić przed Bożym Narodzeniem, w okresie Adwentu. Dają świadectwo, że warto i że można coś w życiu zmienić, ale tylko z Bogiem. Dni Kultury odbywają się najczęściej w kościołach, dokąd przychodzą osoby, które i tak zazwyczaj do niego chodzą. W tym roku próbujemy wejść z takim chrześcijańskim przesłaniem do szkół - mówi ks. Artur Kotrys, wikariusz parafii pw. Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja.
Aula w "budowlance" wypełniła się po brzegi uczniami poszczególnych techników Zespołu. Początkowo z widocznym skrępowaniem, ale po chwili z wyraźnym zainteresowaniem śledzili każdy ruch i słuchali każdego słowa prelegentów.
- Każdy z nas jest zaproszony, by poznać Boga. Kiedy trafiłem do pierwszej parafii, otrzymałem do prowadzenia grupę starszych osób. Bardzo mi się to spodobało, bo po pierwsze zawsze miałem przez nich zrobione kanapki, a po drugie zobaczyłem, że starsze osoby przychodzą do kościoła nie po to, by plotkować, ale po to by się modlić. Osoby starsze bardziej starają się szukać i poznać Boga niż osoby młodsze, bo one już w życiu coś już przeżyły. One wiedzą, że życie ma swoje trudne chwile. Starsi ludzie są dojrzalsi, a to właśnie dojrzałości potrzeba, by szukać i odkrywać Boga. Wy też możecie być dojrzali, by Go szukać, bo tu nie o wiek chodzi, lecz o dorosłość duchową - mówił ks. Jakub Bartczak.
Na potwierdzenie tych słów swoją historię życia opowiedziała Ola z Krakowa. Dziewczyna przyjechała do stolicy Małopolski, by uczyć się w liceum plastycznym.
Bardzo szybko trafiła do towarzystwa, w którym najważniejsze były pieniądze i dobra zabawa. Ukończyła liceum plastyczne, rozpoczęła studia i poczuła, że "złapała Pana Boga za nogi".
Związała się ze środowiskiem, które czerpało zyski z handlu i produkcji narkotyków. Po początkowym zachwycie pieniędzmi, zabawą i beztroską zaczęła popadać w depresję, uzależnienie i samotność.
Gdy już nie miała sił wstawać rano, gdy już nic jej nie cieszyło, gdy straciła sens życia, okazało się, że mafia z Holandii z którą utrzymywali kontakty i robili interesy, zaczęła się rozpadać. Rozpadł się też jej związek z chłopakiem, straciła dostęp do narkotyków, w międzyczasie rzuciła studia.
- Nie miałam za co żyć. Nie miałam przyjaciół. Byłam "na głodzie" narkotykowym. Wsiadłam więc do tramwaju i pojechałam w miasto. Wysiadłam na przystanku i weszłam do pobliskiego kościoła. Wyspowiadałam się. Ale nie dawało mi to spokoju. Zadzwoniłam do mojego nauczyciela z gimnazjum, który nigdy mnie nie potępiał. Opowiedziałam mu o tym, co się ze mną dzieje. On wysłuchał mnie i na pożegnanie powiedział, że się za mnie pomodli. Pomyślałam: "Pomodli?! Co mi to da?". Wróciłam do domu. Zaczęłam się sama modlić i usłyszałam wówczas głos Jezusa, który pytał mnie, czy chcę Mu powierzyć życie. Odpowiedziałam, że tak. Poprowadził mnie w modlitwie, uwielbiałam Go w sercu. Rano wstałam i spisałam całe to wewnętrzne spotkanie z Jezusem. Pojechałam do mojego nauczyciela. Byłam przekonana, że gdy przeczyta to, co napisałam, stwierdzi, że dostałam pomylenia zmysłów. Ale on przeczytał, pokiwał głową i powiedział: "Nareszcie. Sześć lat na to czekałem". A ja: "Na co?!". Ten nauczyciel był w grupie chrześcijańskiej i od sześciu lat regularnie się za mnie modlili. W ten wieczór, po moim telefonie wszyscy się za mnie zaczęli modlić. Przypadek? Na koniec rozmowy nauczyciel położył na mnie ręce i zaczął się modlić w różnych językach. Poszłam do domu, a gdy rano wstałam, po raz pierwszy od kilku lat nie miałam ochoty zapalić jointa, ani wziąć żadnej używki. Po jednej modlitwie! Opowiadam wam moją historię, by powiedzieć, że Bóg nigdy z was nie rezygnuje, nawet gdy nam się wydaje, że to nasz plan jest dla nas najlepszy w życiu. Ja też tak myślałam, lecz okazało się, że wiedzie on ku mojemu upadkowi. To Bóg ma dla mnie i dla was najlepszy plan na nasze życie - opowiadała Ola.
Świadectwa poszczególnych osób były uzupełniane utworami ks. Jakuba, które wykonywał je, zapraszając do udziału zebraną młodzież.