Barokowy pawilon na wodzie w Betlejem (przysiółek Krzeszowa) zaczyna wyglądać jak w czasach, gdy cystersi z pobliskiego opactwa przybywali do niego na odpoczynek.
Znika szarość zewnętrznych ścian. Zastępuje ją sukcesywnie czerwień żelazowa. Poza pasami w odcieniu szarości, pomyślanym jako kontrapunkt dla czerwieni.
Szarość kojarzy się ze smutkiem. Tymczasem to jeden z piękniejszych kolorów. Udowodnili to konserwatorzy, mozolący się od wielu miesięcy nad remontem. Zespół konserwatorski, któremu zlecono renowację garnituru zewnętrznego pawilonu na wodzie, stanął przed ścianą - także w przenośni, bo konkretu zabrakło.
Nie ma ikonografii, która dałaby obraz, jakie kolory miały ściany pawilonu na wodzie. Ale okazało się, że czas, śnieg, deszcz i mróz nie zmyły wszystkiego. Konserwatorzy dostrzegli oryginalne kolory. Wprawdzie były to resztki, ale nawet tyle wystarczyło, by wyrobili sobie zdanie o tym, jakim tropem podążać, by osiągnąć cel estetyczny.
Wnętrze pawilonu ozdobił ok. 1731 r. Georg Wilhelm Neunhertz Roman Tomczak /Foto Gość Barokowi malarze używali farb pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i mineralnego. Konserwatorzy, którzy przywracają dawną świetność pawilonowi na wodzie, sięgnęli po wysokiej jakości farby elewacyjne i nikt nie powinien im mieć tego za złe. Są równie dobre, jak farby używane w okresie baroku.
Po drugie, zastosowane rozwiązanie obniża koszty renowacji, które i tak są wysokie. Prace konserwatorskie obejmują nie tylko pokrycie malaturą ścian zewnętrznych, ale także wymianę desek, które zmurszały. - Robiono to już w przeszłości - twierdzi Piotr Paszkot, szef zespołu, który prowadzi prace konserwatorskie.
Czteroosobowy zespół konserwatorów powinien uporać się z pracami przy pawilonie na wodzie w jeden sezon konserwatorski, który trwa od wiosny do jesieni. Pawilon na wodzie jest udostępniany do zwiedzania - klucze znajdują się w punkcie obsługi pielgrzyma sanktuarium w Krzeszowie.
Jest jednym z najcenniejszych zabytków Dolnego Śląska. Powstał z inicjatywy opata Innocentego Fritscha. Mnisi przybywali do ukrytego w lesie "Betlejem krzeszowskiego", by kontemplować i po prostu odpocząć. Ciężko pracowali - podlegał im ogromny majątek, który nadzorowali, a ponadto mieli mnóstwo obowiązków duszpasterskich.
Architektura pawilonu na wodzie cieszy oko: otacza go ganek, nakrywa dach namiotowy, a wieńczy latarnia. Pierwotnie był posadowiony pośrodku stawu na drewnianych palach, które w XX w. zastąpiono żelbetową konstrukcją. Połączony jest z brzegiem zadaszonym mostkiem. Wnętrze pawilonu pokrył malowidłami ok. 1731 r. Georg Wilhelm Neunhertz, znakomity malarz.
Prace konserwatorskie polegają m. n. na wymianie elewacji, czyli garnituru pawilonu Roman Tomczak /Foto Gość Uszeregowano je w trzech rzędach, po osiem w każdym. Najniżej widzimy sceny o znaczeniu wody w Starym Testamencie, na podniebiu dachu: obrazy ilustrujące historię króla Dawida, a w latarni: owalne portrety najdzielniejszych wojowników króla Dawida.
Woda, nad którą wznosi się pawilon, ma właściwości lecznicze. Mamy więc do czynienia z dawnym małym klasztornym kurortem.
Mnisi przestali z niego korzystać w 1810 r., gdy władze pruskie skasowały na Śląsku wszystkie klasztory kontemplacyjne. Zabytków architektury drewnianej wysokiej klasy jest na Dolnym Śląsku niewiele.
Powód? Drewno jest materiałem mało trwałym, wiele obiektów zniszczyły pożary, powodzie, wojny i inne dziejowe zawieruchy. Ponadto Dolny Śląsk to regionem zamożnym, więc jeśli budowano, to solidnie - obiekty murowane. Nieprzypadkowo kościoły Pokoju, które cesarz pozwolić z łaski zbudować ewangelikom, dostały konstrukcję drewnianą, żeby za długo nie postały.