– Ludzie, kiedy dowiadują się, gdzie mieszkam, pytają, jak znoszę dojazdy do pracy, bo to przecież daleko, a kurierzy z Częstochowy dzwonią do nas, pytając o adres. Ale na sanktuarium chyba nie mamy szans – śmieje się Wanda Struchowska.
Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Jasnej Góry, któremu przewodzi pani Wanda, powstało niespełna dwa lata temu. Założyli je ludzie zakochani w tej małej izerskiej miejscowości, leżącej niemal przy samej granicy z Czechami. W większości to osoby, które przeniosły się tu z miasta, głównie z Bogatyni. Napływowi, chcąc nadać wsi nowy impuls do życia, przekonują do współpracy „starych” osiedleńców i proboszcza z niedalekiego Opolna Zdroju. Na razie dzięki stowarzyszeniu udało im się wspólnie wstrzymać budowę farmy wiatrowej, która ich zdaniem „nie pasuje do tego cudownego miejsca”.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści