Marta Majewska z Zawidowa rusza na szlak jak w podróż duchową.
Na pielgrzymce była dwa razy. Nie do końca wiem dlaczego poszłam ten pierwszy raz. Usłyszałam wówczas w radiu, że będzie to 18 pielgrzymka. A widomo. Skoro 18. to staje się pełnoletnia. Stwierdziłam więc że to ładna liczba i warto wziąć udział. Poszłam wówczas z ciocią. Drugi raz była przed maturą i główną intencją było dobre napisanie matury. Nie miałam obrazu pielgrzymki jako spotkania starszych pań. Moja rodzina z drugiej części Polski brała udział już pieszej pielgrzymce i opowiadali mi o pielgrzymowaniu. Wydaje mi się więc, że miałam w miarę dobry obraz i wizję tego przedsięwzięcia.
Na plus są emocje. Tego nie da się przenieść w inne miejsce i czas. W moim przypadku było to na plus. Nie było też znowu tak trudno jak opowiadali znajomi. A z minusów… Chyba nie ma minusów (śmiech)
.
Po powrocie do domu cały rok wracały wspomnienia i wielkie odliczanie – kiedy znowu ruszamy!
Szczególnie przypominały mi się emocje z pierwsze w życiu wejścia na Jasną Górę. Cała druga pielgrzymka była pełna wielkiego uniesienia duchowego i oczekiwania na kolejne wejście przed oblicze Matki Bożej. To nie był typowy spacerek, ale coś, co mogłabym śmiało nazwać podróżą duchową!