Radosław Hempel nie wyobraża sobie wakacji bez pielgrzymki.
Na pielgrzymce byłem już pięć razy. Dlaczego chce mi się chodzić?Bo wakacje bez pielgrzymowania to nie wakacje. Tam czerpie się ze źródła świeżości, oczywiście tej duchowej. Biorąc pod uwagę, że jestem katechetą i codziennie to ja daję coś innym, to na pielgrzymkowym szlaku to ja mogę zaczerpnąć coś dla siebie. Jest wiele elementów, które w tym pomagają – od samego trudu, przez modlitwę a na ciszy kończąc.
Dla mnie to pielgrzymowanie jest wielkim świadectwem. Pamiętam sprzed kilku lat jedną starszą siostrę pielgrzymkową, która szła o kulach. Ciągle mam przed oczami najstarszego księdza na pielgrzymce, który zawsze spał w namiocie, co było dla mnie z jednej strony niezwykle i ciekawe, ale także mądre i budujące.
Warto pamiętać, że nie idziemy na wycieczkę. Najważniejszy jest cel gdzie idziemy i po co idziemy.
Myślę, że na pewno coś się udało wymodlić. Bardzo mocnym doświadczeniem była pielgrzymka z Krakowa, w której brałem udział jeszcze podczas studiów. Na kilka miesięcy przed nią zmarła moja mama. I tamta pielgrzymka przyniosła mi spokój wewnętrzny. Jak już doszedłem, to nawet pojawiły się łzy, podczas śpiewania znanej pieśni o Maryi, jedynej Matce, o tej która nas rozumie…