Dwa środowiska, które współorganizowały kampanię prezydencką Pawła Kukiza - KWW Bezpartyjni Samorządowcy i Ruch Na Rzecz JOW - zerwały współpracę z rockmanem.
Byli sztabowcy Kukiza w liście do niego zarzucają mu "partyjno-wodzowskie metody, które zabijają oddolną energię i inicjatywę".
Autorzy listu dodają, że Paweł Kukiz odsunął od siebie osoby wcześniej autentycznie zaangażowane w tworzenie nowego ruchu i zaczął otaczać się "nowymi współpracownikami".
"Widzimy, że wokół Ciebie zaczęli pojawiać się ludzie, o których wcześniej nikt w kampanii nie słyszał. A na pewno nikt nie słyszał o nich jako zwolennikach JOW-ów i odpartyjnienia kraju" - czytamy w liście.
Tymoteusz Myrda z Lubina, gdzie jeszcze 10 maja Kukiz świętował 20-procentowe poparcie w wyborach prezydenckich, był koordynatorem zbierania podpisów i logistykiem kampanii Kukiza, teraz jest jednym z sygnatariuszy listu. - Nie widzę dla siebie miejsca wśród ludzi, których Paweł teraz zbiera - mówi T. Myrda. - Oni nigdy dotąd w swoim życiu nie zająknęli się na temat JOW-ów - dodaje. Innym odsuniętym jest Robert Raczyński, prezydent Lubina, ten sam, który był filarem kampanii Kukiza. Lubin był zresztą nieformalną stolicą ruchu, któremu przewodzi Paweł Kukiz.
Byli sztabowcy liczą, że do współpracy z Pawłem Kukizem jeszcze dojdzie. "Nie chcemy, żeby nasze drogi się rozeszły. Wierzymy, że wrócisz do nas i będziesz razem z nami bronił zasad, które jeszcze niedawno razem prezentowaliśmy" - piszą do Kukiza.
Lider ruchu na razie nie chce szczegółowo komentować ostatnich zdarzeń. - Ja nie wiem jeszcze, czy to rozłam, czy nie - mówi. - Będę więcej wiedział w czwartek lub w piątek - mówi. Na jutro przygotowane jest wstępnie spotkanie z byłymi sztabowcami Kukiza. Poinformował o tym na facebooku. Tymoteusz Myrda powiedział, że oficjalnie nic o tym nie wie, jednak jeśli zostanie zaproszony to na pewno na nim będzie.