Nie byłoby sztuką stworzyć w tak kameralnym gimnazjum szkoły prymusów. Nie o to jednak chodziło przy jej zakładaniu.
Swoją wiedzę z języka polskiego, wiedzy o społeczeństwie i historii sprawdzali 21 kwietnia uczniowie klas trzecich gimnazjum. Po raz pierwszy do tych testów podeszli młodzi z Publicznego Katolickiego Gimnazjum św. Pankracego w Jeleniej Górze. Szkoła działa dopiero trzeci rok.
– Zdajemy sobie sprawę z tego, że wyniki naszych testów będą dla wielu pewnym wyznacznikiem poziomu naszej szkoły. Budujemy jej opinię. To trochę dołożyło do napięcia przed całym egzaminem. Gdy ludzie słyszą, że jesteśmy ze szkoły katolickiej, reagują tak, jakby mieli wyrobioną dobrą opinię o poziomie takich szkół – mówiła Adrianna Popiołkowska z Jeleniej Góry.
My ją tworzyliśmy
Dla absolwentów gimnazjum testy są niezwykle ważne. To od uzyskanych wyników będzie zależało, do jakiej szkoły średniej się dostaną. Jacek Piastowicz opowiada, że przed trzema laty, gdy myślał o wyborze szkoły gimnazjalnej, jednym z kryteriów był szeroko znany wysoki poziom nauczania w szkołach katolickich. – To było bardzo ważne. Przecież od wyników zależy możliwość wyboru szkoły ponadgimnazjalnej. Ważna była też nadzieja na dobrą atmosferę. I, na szczęście, i w pierwszym, i drugim przypadku nie pomyliłem się. Porównywaliśmy kiedyś z kolegami z innych szkół to, co przerabiamy na zajęciach. Wyszło, że w naszej szkole nauczyciele poświęcają na pewne zagadnienia więcej czasu – mówił Jacek. Jednak nie wszyscy przed trzema laty widzieli siebie w tym miejscu. – Zastanawiałam się nad kilkoma szkołami. Inne były dużymi placówkami. Okazało się, że właśnie dzięki temu, iż jest to szkoła kameralna, nauczyciele mieli dla nas dużo czasu na wytłumaczenie zawiłości w materiale. Poza tym ta placówka dopiero rozpoczynała działalność i wydawało mi się bardzo ciekawe pójście do takiej właśnie szkoły. Właściwie my ją tworzyliśmy. Gdybym miała drugi raz wybierać, na pewno znów przyszłabym właśnie tutaj – mówi Marcelina Śladowska. Jej koleżance Paulinie Żelazo smutno opuszczać mury Katolika. – Przed trzema laty nie myślałam o wynikach testów. Te myśli przyszły dopiero w trzeciej klasie. Teraz będziemy szli do dużych szkół. Ja jestem osobiście przerażona – opowiada. Marcelina Śladowska mówi, że mimo dobrych wspomnień z gimnazjum ewentualny wybór nauki w liceum katolickim nie byłby automatyczny. – Bardzo mi się tutaj podobało, ale wybór liceum jest podyktowany chociażby kierunkami, jakie ono może mi zaoferować. Gdyby w takiej szkole były ciekawe kierunki, to czemu nie – uśmiecha się dziewczyna.
Cała prawda o szkole
Ksiądz dr Mariusz Majewski, dyrektor gimnazjum, twierdzi, że choć wyniki testów będą ważne, nie pokażą jednak całej prawdy o tej szkole. – Oczywiście, te pierwsze testy przeżywa się, i to bardzo, ale oferta naszej placówki edukacyjnej jest o wiele głębsza. Jeżeli mówimy, że to rodzina ucznia jest dla nas najważniejsza, oznacza to, że proponujemy ofertę edukacyjną zarówno wiedzy na dobrym poziomie, jak i wychowania. Szkoła to środowisko pracy z uczniami i ich rodzicami. Jakie będą efekty wyników testów, zobaczymy. Zapewne będą wyniki i bardzo dobre, i dobre. Ale powtarzam, że nie wynik testów jest najważniejszy. Dla nas najważniejsze jest wychowanie „całego” człowieka – mówi ks. dr Mariusz Majewski. Teraz, w trzecim roku działalności, w szkole uczy się 86 uczniów. Trwa też ostatni etap naboru do klas pierwszych na przyszły rok szkolny. Do sekretariatu wpłynęło więcej zgłoszeń niż jest miejsc. Jest to szkoła bezpłatna. Do tego nieustannie trwa remont docelowego budynku Katolika, byłego gimnazjum ojców jezuitów przy bazylice mniejszej pw. Świętych Erazma i Pankracego. Na razie placówka może oferować naukę ponad 80 osobom w czterech oddziałach klasowych.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się