Postawienie w centrum Jezusa, modlitwa, miłość Kościoła i misyjność – na te elementy Papież Franciszek zwrócił uwagę w czasie spotkania z duchowieństwem regionu Kampanii.
Spotkanie odbyło się w neapolitańskiej katedrze, gdzie Ojciec Święty uczcił relikwie patrona tego miasta św. Januarego. Papież stwierdził, że przygotowany na tę okazję tekst jest nudny, więc przekazał go kardynałowi i zainteresowani będą go mogli zapewne przeczytać w kościelnym biuletynie, a sam zaczął improwizowane przemówienie. „Życie każdej osoby duchownej to pójście za Jezusem i kroczenie Jego drogami. Nikt inny poza Jezusem nie może stać w centrum naszego życia. Jeśli naszym centrum staje się konflikt z biskupem czy utarczki ze współksiężmi, to nasze życie traci sens” – podkreślił Papież.
„Wyrzeczenie się możliwości posiadania rodziny, dzieci, miłości małżeńskiej, która jest dobra i piękna, po to, by kłócić się z biskupem, księżmi, wiernymi i mieć skwaszoną minę, to nie jest dobre świadectwo. Świadectwem jest postawienie w centrum Jezusa – mówił Franciszek. – Problemy będą, bo są wszędzie. W klasztorze może nie podoba mi się przełożona, ale jeśli to będzie centrum mego życia, świadectwo będzie kuleć. Jeśli w centrum będzie Jezus, to będę się za nią modlić, będę ją tolerować i poinformuję o wszystkim wyższych przełożonych, jednak mimo takiej sytuacji radości z pójścia za Jezusem nikt mi nie odbierze. W centrum Jezus”.
Obecnych w katedrze seminarzystów Papież zachęcił, by dobrze zastanowili się, co stanowi centrum ich życia. „Jeśli nie jesteście pewni, że to Jezus jest centrum waszego życia, odłóżcie święcenia, inaczej to może się różnie skończyć” – mówił Franciszek. Przypomniał zgromadzonym, że do Jezusa zawsze prowadzi Maryja i Ona właśnie musi być kolejnym centrum życia każdej osoby duchownej. Podkreślił zarazem, że wyznacznikiem życia księży, zakonników i zakonnic powinien być duch ubóstwa i pełnienie uczynków miłosierdzia. „To świadectwo pociąga. Młodzi ludzie mówią: ja chcę być taki, jak ten ksiądz czy siostra” – przypomniał Papież zauważając, że żadne powołanie jeszcze nie zostało zrodzone z ducha światowości.