70 lat temu więźniowie obozu koncentracyjnego Hartmannsdorf szli drogą śmierci. Pamiętali o nich wierni parafii w Leśnej oraz członkowie Stowarzyszenia "Zamek Czocha".
Zapalono znicze przy tablicy pamiątkowej pod jedną ze sztolni, wykutych rękami więźniów, leżącej przy trasie z Leśnej do Świecia. Przypomniano historię tragicznego marszu, kiedy z około tysiąca więźniów którzy wyruszyli do Buchenwaldu, na miejsce dotarło zaledwie 399, w tym Polaków, obywateli radzieckich, Niemców, Czechów, Francuzów, a także jeden Belg i Jugosłowianin.
Hartmannsdorf, dziś Miłoszów k. Leśniej, był filią obozu Gross-Rosen. 15 lutego 1945 r. ewakuowani więźniowie ruszyli w tzw. marsz śmierci. Krótką modlitwę za zmarłych poprowadził ks. Marek Kościański z Leśnej.
Znicze będą płonąć w tym miejscu aż do 12 marca. Będą przypominać o tych, którzy przeszli wiele setek kilometrów z Hartmannsdorfu do obozu w Buchenwaldzie i tych, którym nie dane było doczekać wolności.