W górniczych miastach diecezji orkiestry w czerwonych pióropuszach budziły sztygarów, grając z werwą przed ich domami i pod blokami. Ta stara tradycja górnicza to stały element Barbórki.
Orkiestry górnicze wszystkich kopalń miedziowych oraz kopalń węgla brunatnego Turów rozpoczęły swoje koncerty o 6 rano.
Najpierw budzeni są w swoich domach prezesi kopalń, później orkiestry przenoszą się pod domy sztygarów, odwiedzając kolejne ulice, osiedla, miasta i wsie.
Taki barbórkowy koncert pobudkowy trwa zawsze kilka godzin. Dziś orkiestra zakładowa KWB Turów odwiedzi m. in. Zgorzelec, Bogatynię, Zawidów i Lubań.
Jak wyjaśniają kapelmistrzowie, repertuar jest bardzo zróżnicowany. - Gramy zarówno szybkie polki, jak i dostojne marsze oraz melancholijne melodie - mów jeden z nich. Górniczy "wstawany" to także nie lada atrakcja dla sąsiadów.
- Kiedy znienacka gruchnie orkiestra, można się z początku przestraszyć - śmieje się Marian Grzelak z lubińskiego osiedla Przylesie. - Ale nikt nie ma pretensji. Przeciwnie, wszyscy zaraz biegną do okien, bo to niezwykły widok, święto, na które czeka się cały rok - mówi.
Oprócz uroczystości nadania wyższych stopni górniczych, Mszy św. za górników oraz karczem piwnych i babskich combrów, barbórkowe pobudki w wykonaniu górniczych orkiestr to wieloletnia tradycja, kultywowana m. in. na terenie Zagłębia Miedziowego oraz w zagłębiu turoszowskim.
Bardzo często obudzeni sztygarzy zapraszają orkiestrę do siebie, aby wspólnie wznieść barbórkowy toast.