Najwięcej nieważnych głosów oddano na listy do sejmików. Komentatorzy wskazują na brak elementarnej wiedzy na ich temat. Dolnoślązacy - na sabotowanie przez urząd marszałkowski dolnośląskiej kultury.
Urząd marszałkowski drastycznie (o ok. 30 proc.) obciął budżety dolnośląskich instytucji kultury. Informacja pojawiła się oczywiście dopiero po wyborach samorządowych. Brak jednej trzeciej dotychczasowych środków, stawia pod znakiem zapytania m. in. działalność Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze czy Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Ich dyrektorzy oceniają sytuację jako dramatyczną. Zuzanna Dziedzic, dyrektor Filharmonii Dolnośląskiej powiedziała, że będzie musiała zwolnić 30 osób. Mniejsze środki mogą mieć także wpływ także na poziom artystyczny spektakli i widowisk.
W tej sytuacji ci wyborcy, którzy otwarcie zbojkotowali głosowanie na listy sejmikowe, mogą czuć się rozgrzeszeni. Trochę niechcący przewidzieli przykry numer urzędu marszałkowskiego, organu wykonawczego sejmiku dolnośląskiego.
W dużo gorszej sytuacji są ci, którzy wiedzieli po co są sejmiki (m. in. żeby podnosić poziom kulturalny regionu), zagłosowali na aplikantów do mandatów poselskich (potencjalnych obrońców poziomu kulturalnego regionu), a tu taki numer - zgoda na obniżenie poziomu kultury w regionie!
Reprezentujący marszałka województwa pracownicy urzędu tłumacza, że cięcia były spowodowane głównie spadkiem wpływów podatku z KGHM. Zawiniła więc instytucja, która od lat uparcie i bezinteresownie inwestuje w dolnośląską kulturę.