Renesans na torach?

Samorząd województwa chce przejąć trzy linie kolejowe. Po co?

Zarząd Województwa Dolnośląskiego przyjął uchwałę, w której wyraził chęć przejęcia od PKP Polskie Linie Kolejowe trzech tras: z Wrocławia do Jedliny Zdrój, z Chojnowa do Rokitek oraz ze Lwówka Śląskiego do Jerzmanic Zdrój.

- Linie nie będące liniami o znaczeniu państwowym mogą być przekazane nieodpłatnie na własność jednostce samorządu, pod warunkiem, że samorząd złoży wniosek w celu wykonywania przewozów kolejowych na konkretnej linii, przy czym linia musi mieć połączenie z siecią kolejową. O przekazanie jednostka samorządu musi wystąpić do PKP PLK S.A. lub PKP S.A. - mówi Gościowi Legnickiemu Bartłomiej Sarna, Rzecznik Prasowy PKP S.A. we Wrocławiu.

Na wspominanych w uchwale trasach od lat nie pojawił się żaden skład pasażerski. Torowiska rdzewieją i raczej nie widać realnych szans na to, by nagle stały się rentowne dla PKP i by przywrócono tam ruch pociągów.

Doskonale zdaje sobie z tego sprawę obecny właściciel linii. Dlatego na stronach PKP Polskie Linie Kolejowe znaleźć można rozpisany przetarg na demontaż torowiska. Ma on zostać rozstrzygnięty do końca lipca. Stąd też i pośpiech Zarządu Województwa.

- Uchwała została podjęta na początku tygodnia, a pod koniec skierowaliśmy już pismo do PKP - mówi Julia Wach, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego.

Rzeczniczka przyznaje jednocześnie, że sam Zarząd nie widzi na dzisiaj szans szybkiego przywrócenia kursów pociągów na linii Lwówek-Jerzmanice czy Chojnów - Rokitki.

- Wymagałoby to od nas na pewno na początku inwentaryzacji, zapewne stworzenia planów remontów, a na sam koniec znalezienia środków i realizacji inwestycji. Droga jest więc daleka. Ale na pewno samo przejęcie zdała uchronić linie przed likwidacją - ocenia Julia Wach.

Ruch samorządu pozytywnie ocenia też druga strona, czyli PKP.

- Podjęcie w ubiegłym tygodniu uchwały przez Zarząd Województwa jest niezwykle istotne z punktu widzenia procesu przekazywanie tych linii na rzecz Urzędu Marszałkowskiego. Jest to jasna deklaracja, której wcześniej nie było. W związku z tym podjęliśmy decyzję o wyłączeniu z przetargu na rozbiórkę fragmentu linii 285 na odcinku Świdnica Przedmieście - Jedlina Zdrój i 316 na odcinku Chojnów - Rokitki. Obecnie jesteśmy na etapie uruchamiania procedur związanych z przekazaniem linii - tłumaczy Bartłomiej Sarna.

Wśród Dolnoślązaków jednak euforii nie widać.

- To dobrze, że tak się stało, ponieważ w jakiś sposób zahamowuje proces kurczenia się pewnego dziedzictwa jakim na pewno jest sieć kolejowa na Dolnym Śląsku. Czy jednak z tego wyniknie konkretne połączenie kolejowe np. między Lwówkiem a Legnicą, wątpię. Nie ma czegoś co możemy nazwać kulturą podróżowania. O ile taka istnieje między np. Zgorzelcem, Bolesławcem a Legnicą i Wrocławiem o tyle nikt na poważnie nie myśli po przemieszczaniu się pociągiem między Lwówkiem a Legnicą. Ale na pewno plusem jest to, że zatrzymana zostanie rozbiórka torowisk - ocenia Michał Krawczyk, pasjonat kolejnictwa.

Mężczyzna dodaje też, że lepiej jest przejąć linie niż pozwolić by zrobiły to gminy. Wiele z nich przekształca je ze wsparciem z unijnych funduszy, w ścieżki rowerowe. A to sprawia, że na zawsze znika możliwość przywrócenia tam ruchu pociągów.

Na podobne przejęcia, blokujące niszczenie linii, czekają miłośnicy kolei skupieni w stowarzyszeniu Kolej Karkonoska. Od lat starają się zainteresować samorządy Kotliny Jeleniogórskiej przejęciem od PKP m.in. linii z Jeleniej Góry do Karpacza czy relacji Jelenia Góra - Kamienna Góra przez Kowary i Ogorzelec. Te linie miałyby większą szansę na rentowność niż te, które teraz chce przejąć samorząd województwa. Mimo tego zainteresowania ze strony miejscowych gmin nie widać.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI: