Dwudniowe święto bałkańskie pokazało, jak należy troszczyć się o tradycję. W Gościszowie odbyła się kolejna Peczenica.
Gościszów to nieformalna stolica polskich reemigrantów z terenów byłej Jugosławii. Tych, którzy w czasach II RP wyjechali tam za chlebem, aby po 1945 r. wrócić do Polski, tym razem na jej zachodnie, dolnośląskie rubieże. Ich potomkowie pielęgnują dziś tradycje bałkańskie m. in. na organizowanej tu co roku Peczenicy.
Nazwa ta oznacza pieczonego prosiaka, jednak znaczy tu więcej, niż pachnące owocowym dymem przysmaki. Peczenica to wspomnienia, stare dokumenty, zdjęcia i rodzinne spotkania. To okazja do przypomnienia młodzieży, skąd pochodzą ich przodkowie, do utrwalenia w młodym pokoleniu poczucia dumy ze swoich dziadków, którzy nigdy polskości się nie wyrzekli.
- Poprzez organizację tej imprezy chcemy, aby święto Peczenicy odgrywało podobną rolę do tej, jaką miały uroczystości w Bośni. Tam była ona główną atrakcją świąt, podczas których spotykały się całe rodziny.
My natomiast chcemy, aby święto to połączyło nie tylko społeczność lokalną naszej gminy, ale i mieszkańców z innych regionów naszego kraju jak również i naszych sąsiadów z Niemiec, Czech i terenów byłej Jugosławii - mówią organizatorzy z Gminnego Ośrodka Kultury w Gościszowie.
- Przy okazji wspólnego biesiadowania chcemy zaprezentować nasze tradycje i folklor a także poznać tradycje i zwyczaje naszych sąsiadów, albowiem na Święto Peczenicy zapraszane są zespoły ludowe z innych regionów i państw - dodają.
Podczas święta Peczenicy można było obejrzeć wystawę zdjęć i dokumentów po reemigrantach z byłej Jugosławii, spróbować regionalnych przysmaków i przekonać się, jak trudna była kiedyś praca na wsi.