Informacja o tym, że bp Zbigniew Kiernikowski obejmuje diecezję legnicką, obiegła media lotem błyskawicy.
Trudno się dziwić. Był to news, który się trafia raz na kilka bądź nawet kilkanaście lat.
Wieści o nowym ordynariuszu były dla dziennikarzy niczym zakazany owoc. Gdy zmienia się marszałek województwa bądź wojewoda, każdy polityk ma interes w tym, aby nieoficjalnie wychwalać bądź oczerniać kandydatów. Można więc do woli spekulować dlaczego, jak i po co tekę obejmuje dana osoba.
W przypadku instytucji Kościoła dziennikarze trafiają na problem. Bardzo mało informacji oficjalnych, jeszcze mniej nieoficjalnych. Ustępujący biskup nie oczernia następcy, lecz prosi o modlitwę za niego. Nikt nie mówi o dzieleniu stołków, lecz o służbie i pokorze.
Mimo tych skąpych informacji pojawiają się teksty, które już w tytule pytają, jaki jest nowy biskup, i od razu dają odpowiedź - kontrowersyjny. Podstawą są internetowe komentarze. A jak ktoś kiedyś powiedział, internet ma jedną cechę wspaniałą i jedną obrzydliwą. Pierwszą jest to, że każdy może coś napisać. A drugą - że każdy może coś napisać.
Czemu ma służyć tekst oparty o plotki i subiektywne komentarze? Nie wiem. Wiem tylko, że dziennikarze niekoniecznie sprzyjający Kościołowi, piszą o Kościele, a jest to instytucja Bosko-ludzka. Nie można więc przykładać do niej miary stosowanej przy ocenie instytucji świeckich.
Trudno niektórym dziennikarzom zrozumieć to, o czym mówił ks. Mariusz Majewski podczas Mszy świętej pogrzebowej śp. ks. dr. Krzysztofa Bojko. Zwrócił uwagę na Bożą perspektywę decyzji w Kościele. Czasami to, co po ludzku wydaje się niezrozumiałe, jest tak naprawdę planem Boga.
Czy to też jest "kontrowersyjne"?