Niech martwią się inni - odśnieżaniem, zawiejami, mrozami i zimowym paraliżem. Jedna z najcieplejszych zim w Sudetach ma dać nieprzeciętne zyski właścicielom pensjonatów i wyciągów narciarskich.
Zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi (nie mylić z olimpiadą, która skończyła się 6 lutego) promują się hasłem "Ciepłe. Zimne. Wasze". Chodzi o w końcu o subtropikalne miasto, które jest gospodarzem zimowych igr.
Bardzo podobna sytuacja jest w Karpaczu i Szklarskiej Porębie. Mimo, że zima przeszła bokiem, taktownie nie przerywając błogiego snu podsudeckim drogowcom, właściciele pensjonatów i wyciągów narciarskich z optymizmem planują tegoroczne wpływy do kas. Z wyjaśnieniem tej, na pozór paradoksalnej sytuacji, śpieszą szefowie Lokalnych Organizacji Turystycznych.
Tłumaczą, że po pierwsze - wszystkie drogi prowadzące do naszych kurortów są czarne, przewiozą więc turystów szybko i bezpiecznie. Po drugie temperatura na stokach, oscylująca wokół zera, pozwala na ich sztuczne naśnieżanie, a narciarzy (głównie jednak narciarki) zachęca do opalania odsłoniętych części ciała. Po trzecie, właściciele pensjonatów wyprzedali jeszcze przed feriami prawie wszystkie miejsca noclegowe.
A skoro rankiem te tłumy wyjdą na stoki, później do restauracji i na stragany, to "żyć nie umierać" - maszynki do zarabiania pieniędzy będą się kręcić. W ten sposób ciepłe Karkonosze mogą stać się stolicą tegorocznej zimy. Nawet, jeśli jej nie ma.