Nie udało się Polkom stanąć na podium podczas pierwszego dnia zawodów Pucharu Świata w narciarstwie biegowym, rozgrywanych na Polanie Jakuszyckiej. Po znakomitej walce Sylwia Jaśkowiec była czwarta w sprincie stylem dowolnym.
Trzecie miejsce było w zasięgu ręki. Sylwia Jaśkowie na mecie była zmęczona, ale uśmiechnięta. - Ten uśmiech jest bardzo satysfakcjonujący - zapewniała. - Oby jak najwięcej takiego radosnego zmęczenia.
Zapytana o biało-czerwone barwy na policzkach powiedziała, że akcent polski musi być. - Bóg, honor, ojczyzna i duma to dla mnie bardzo ważne rzeczy - zapewniała. - Flaga na policzkach to akcent emocjonalnego zabarwienia i radości z kibiców, którzy uskrzydlali nas fantastycznym dopingiem.
Sylwia już w eliminacjach uzyskała znakomity, drugi czas. W ćwierćfinałowym sprincie pokonała samą Justynę Kowalczyk, biegnąc z nią w jednej grupie. Jednak najbardziej emocjonujący był finał.
- Na dojeździe do ostatniego wirażu byłam ostatnia. Wtedy zderzyły się ze sobą Amerykanka i Szwajcarka. Potem moje bardzo dobre wejście w wiraż, no i... podium było na wyciągnięcie ręki. Zabrakło trochę stabilności na nartach - mówiła na mecie nasza najlepsza sprinterka.
Justyna Kowalczyk nie awansowała dziś do finału sprintu, odpadając w ćwierćfinale. Mimo to powiedziała po dzisiejszym starcie, że jest jednak zadowolona ze swojego występu.
- Nie szkoda mi sprintu. Skreśliłam te dyscyplinę ze swoich przygotowań już bardzo dawno temu. Tam jest wielka specjalizacja, dlatego cieszę się, że tam, gdzie ja nie mogę, jest Sylwia.
Finał sprintu pań był najważniejszym i najbardziej emocjonującym punktem dzisiejszych zawodów Pucharu Świata w Jakuszycach Roman Tomczak /GN
Justyna Kowalczyk bardzo wysoko oceniła warunki panujące na trasie. - Są świetne. Pzyjechałam tu w niedzielę wieczór, kiedy śniegu nie było prawie wcale. Ludzie pracowali dniami i nocami, śnieg przywożono ciężarówkami, rozgarniano łopatami i czym się tylko dało. I za to im bardzo, bardzo wielkie dzięki. Oni uratowali ten puchar świata - powiedziała Justyna Kowalczyk.
Nasza najbardziej utytułowana biegaczka podkreślała także wielką żywiołowość dopingu polskich kibiców i niezwykłą atmosferę Jakuszyc.
- Kiedy wyszłam na rozgrzewkę i tłumy zaczęły krzyczeć, to miałam gęsią skórkę. Powiedziałam do Sylwii, że ja się tu chyba zaraz popłaczę - opowiadała. Zdaniem Kowalczyk Szklarska Poręba ma najlepszą bazę do narciarstwa biegowego w Polsce.
Dzisiejszy sprint wśród kobiet wygrała Amerykanka Kikkan Randall, druga była Niemka Denise Hermann, a trzecia Słowenka Vesna Fabjan. W niedzielę zawodniczki i zawodnicy będą rywalizować w biegu masowym na 10 km stylem klasycznym. Justyna Kowalczyk zapowiada walkę do końca, na sukces polskich biegaczek liczą także kibice.