Widzę to tak: SLD wyszedł z PRL, PRL z SLD wyjść nie może...
Na Dolnym Śląsku pojawili się notable (już nie baroni) Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Przekonywali nas, maluczkich, do pomysłu nowej-starej reformy administracyjnej. Miałaby polegać na zniesieniu 16 województw na rzecz powołania 49. Z województwa dolnośląskiego powstałyby: wrocławskie, wałbrzyskie, legnickie i jeleniogórskie.
Absurdalność i niedorzeczność, a także historyczność tej propozycji można było zobaczyć na konferencji, którą działacze SLD zorganizowali w Legnicy. Dumnie wypinali piersi, tak ci starzy pamiętający Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, jak i ci młodzi, którzy znają niejeden korytarz Parlamentu Europejskiego. Wszyscy stanęli przed mapą PRL z lat 70. XX wieku, aby pokazać przyszłą Polskę pod ich rządami. Za Nysą i Odrą widnieje NRD, na południu - Czechosłowacja, a na wschodzie - ZSRR.
Mam też wrażenie, które graniczy z pewnością, że "sojusznicy" zatrzymali się mentalnie właśnie w czasie, gdy ta mapa wyjeżdżała z drukarni. Nie tylko nie wstydzą się stać przy takiej mapie, ale dodatkowo udają, że nie ma to znaczenia. Nie postarali się o stworzenie prezentacji, lecz potraktowali odbiorców jak półgłówków - wyciągnęli mapę z szafy i, ot, reforma gotowa. To samo dotyczy haseł antykościelnych oraz praw mniejszości seksualnych.
Reforma nie przyniesie poprawy ani regionu jeleniogórskiego, ani wałbrzyskiego. Z prostego powodu - administracja nowych wojewodów i marszałków województw przeje wiele pieniędzy. Po drugie - im mniej państwa, tym lepiej. Im dalej wojewoda, tym lepiej. Wojewoda nie rozwija, lecz jedynie kontroluje samorządy. Pilnuje, żeby było przestrzegane prawo, a nie zastanawia się, czym żyją na co dzień mieszkańcy Miłkowa, Bogatyni czy Świerzawy. On jest mianowany przez premiera i tylko jemu podlega. My nie mamy nic do niego. Ot, dlaczego wolę radę powiatu od czterech nowych wojewodów. Radę mogę wybrać i rozliczyć. Dotyczy to tak samo ewentualnych nowych marszałków dla wszystkich czterech potencjalnych województw. Dzisiaj ich rolę pełnią starostowie.
Pomysł SLD wart ciepłych kilku cieplutkich (bo nie ciepłych) słów, ponieważ jest szansa, że będzie początkiem publicznej debaty nad funkcjonowaniem malutkich i biednych gmin i powiatów. Ale cóż, SLD biorąc przykład z socjalistów sprzed prawie 100 lat, woli rewolucję zamiast ewolucji.