Prawdopodobnie nikt nie poniesie kary za omyłkowe wykarczowanie kilku hektarów lasu. Mimo to las, jako część bezwzględnej przyrody, i tak wygra.
"Jak starsze małżeństwo wycięło 5 starych, usychających drzew zagrażających przechodzącym pod nimi ludziom, to dostali karę 100 tys. Było to w "Sprawie dla reportera" - napisał "refe" w komentarzu na temat tej szokującej wycinki. Sytuacje jak ta w Leśnej, dają do myślenia.
Ile może kosztować wycięcie (bezprawne!) 10 tys. drzew? Jak to ile? - zapyta ktoś przytomnie. Tysiąc drzew razy 100 tysięcy złotych czyli 100 milionów zł. No to dlaczego nikt ma za to nie ponieść kary? Na to pytanie internauci też mają odpowiedź. Ale mniejsza z tym.
Ważniejsze jest to, dlaczego w Leśnej oraz w kraju, na terenie którego Leśna leży, wycięcie jednego drzewa mobilizuje wszystkie siły aparatu sprawiedliwości, a szkoda 10 tysięcy raz większa powoduje tego aparatu paraliż? Na to pytanie zarówno ja, jak i internauci mamy swoją odpowiedź. Ale mniejsza z tym.
Najważniejsze jest to, że żaden drwal, nawet źle poinstruowany, za to pełen zapału do pracy i wyposażony w najostrzejszą siekierę, nie wyrządzi przyrodzie tylu szkód, ile przyroda wyrządzi drwalowi. Czyli nam. Najgrubiej zabetonowany rynek najbardziej zaludnionego miasta, opuszczony przez ludzi - zdziczeje.
Z asfaltu wyrosną drzewa jak dęby, a lipy, topole i brzozy (jak te z Leśnej) poradzą sobie z każdym parkingiem i domem. Człowiek przegra, przyroda wygra. Zawsze. Często o tym zapominamy.
Ścięty las w Leśnej też odrośnie. Tylko już nie w pokoleniu drwali, którzy go ścieli.