Setki gospodarstw bez prądu, połamane drzewa i zamknięta droga krajowa nr 3. W Bolesławcu przewrócił się komin, w Nowym Kościele ewakuowano rodzinę z dzieckiem. To efekt wędrówki europejskiego niżu.
Przyszedł znad Morza Północnego, objął Niemcy, polskie Wybrzeże i zaczął powoli nadciągać nad Dolny Śląsk. Pierwsze zimne podmuchy poczuliśmy w czwartek wieczorem, 5 grudnia. W nocy szalejący wicher przysporzył pracy strażakom i energetykom, a zwykłym ludziom napędził strachu.
Pierwsza większą ofiarą „Ksawerego” był komin ZEC-u w Bolesławcu. 45-metrowa konstrukcja runęła w kierunku obwodnicy miasta. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, ale dostawy ciepła dla miasta zostały wstrzymane. Teren zakładu i jego okolice są lekko zadymione. – Komin miał 8 lat. Złamał się na kołnierzu łączącym, na wysokości 9 metrów – mówił Wiesław Ogrodnik, prezes ZEC. Na kominie były zamontowane nadajniki telefonii Play. Wszystkie zostały zniszczone, więc w części miasta mogą występować problemy z zasięgiem tej sieci.
Większych szkód nie było tylko w powiatach lubińskim, kamiennogórskim, polkowickim, jaworskim ani legnickim. Jeśli dochodziło tam do zdarzeń spowodowanych działaniem porywistego wiatru, to były to sporadyczne przypadki połamania gałęzi albo zerwania drobnej infrastruktury z budynków. Oprócz przewróconego komina w bolesławieckiej elektrociepłowni na terenie powiatu zanotowano dodatkowo pięć wiatrołomów, którymi zajęli się strażacy.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się